Kulisy pracy marketera #26

Kulisy pracy marketera #26

Jolanta Piela

Ma dwunastoletnie doświadczenie w marketingu i komunikacji. Zaczynała jako dziennikarka prasowa, telewizyjna i radiowa, następnie przez około 10 lat pracowała w największych polskich i światowych agencjach reklamowych, aby w końcu stać się przedsiębiorcą i założyć swoją własną firmę Good Division. Jest wykładowcą i twórcą własnego kierunku studiów podyplomowych związanych z przedsiębiorczym podejściem do strategii w budowaniu własnej firmy i jej siły na rynku.
Angażuje się w liczne programy akceleracyjne skierowane do młodych przedsiębiorców. Pracowała dla największych światowych i polskich firm, jednak jej serce skradły firmy technologiczne, przemysłowe oraz sektor małych i średnich przedsiębiorstw, bo tam może wprowadzić realną zmianę i tam przemyślane działanie strategiczne jest w stanie budować silną i zdrową przedsiębiorczość.


Hej Jolu! Na wstępie powiedz nam proszę, jak zaczęła się Twoja przygoda w branży.

Cześć! Bardzo dziękuję za zaproszenie do rozmowy, bardzo się cieszę, że mamy okazję porozmawiać na tematy związane z marketingiem, z pracą w tym zawodzie. Widzę bardzo dużą potrzebę wśród młodych ludzi, żeby zdobywać praktyczną wiedzę. Jest to coś, co zaobserwowałam ostatnio i niesamowicie cieszę się z tego, że jest tak wielu młodych, ambitnych ludzi, którym zależy na tym, żeby budować w sposób świadomy swoją ścieżkę kariery i w sposób realne dawać wartość biznesowi.

Jeśli chodzi o moją przygodę w branży, to na samym początku wszystko wskazywało na to, że będę dziennikarką. Uwielbiałam zawsze pisać, tworzyć, wymyślać koncepcję. Moją pierwszą działalnością zawodową było, kiedy jeszcze byłam w liceum, założenie wraz z grupką znajomych przy młodzieżowym domu kultury w Gliwicach pierwszej gazety kulturalnej, związanej z życiem artystycznym miasta. Po kilku latach to przerodziło się w większą działalność dziennikarsko-artystyczną, bo założyliśmy taką organizację, kolektyw o nazwie Kreatura. Polegało to na tym, że angażowaliśmy się bardzo mocno w życie muzyczne, artystyczne naszego miasta. Bardzo dużą część naszej działalności stanowiło znajdowanie młodych undergroundowych muzyków, którzy naszym zdaniem mieli niezwykły potencjał. Działaliśmy na terenie Śląska, i udało nam się znaleźć i dotrzeć do kilku niesamowitych zespołów jazzowych, które następnie zapraszaliśmy na gliwicką scenę i w opuszczonej fabryce drutu organizowaliśmy niesamowite koncerty.
Wtedy myślałam, że takie dzikie dziennikarstwo, dzika twórczość to będzie właśnie moja droga. Ja wtedy miałam jaskrawe rude włosy, chodziłam ubrana w skóry i ćwieki, a czasami stawiałam sobie irokeza. Byłam przekonana, że moja droga zawodowa to będzie raczej buńczuczne podejście do życia, skupienie na sztuce, na artystycznej stronie mocy. Potrafiłam spędzać noce na przeszukiwaniu zakamarków Last FM czy YouTube’a, bo nie było wtedy żadnych innych platformach muzycznych, i szukałam wyjątkowych zjawisk świata muzyki. Pozostałą część życia spędzałam na tym, żeby pisać recenzje albumów muzycznych, znajdować alternatywnych artystów, którzy zajmowali się sztuką wizualną, i pokazywać ich szerszej publiczności.
Jak więc widzisz, byłam bardzo daleko od biznesu na samym początku mojej drogi, i paradoksalnie ten twórczy pierwiastek dzisiaj do mnie bardzo mocno wraca. Mam podstawy biznesowe, ale wiem, że tak naprawdę drzemie we mnie twórca i dzikus i jestem szczęśliwa, że odkryłam to ponownie. I mówię o tym dlatego, że chciałabym, żeby te osoby, które czują, że ich iskra przygasła, pomyślały o tym, w jakich momentach ją czuły, bo najważniejsze jest to, żeby robić rzeczy, które dają nam moc. Dalsze tory mojej kariery był już bardziej pragmatyczne: zaczęłam studiować dziennikarstwo, jednocześnie studiowałam języki, i tutaj fun fact: uczyłam się również arabskiego, studiując jednocześnie filologię angielską ze specjalizacją tłumacza. Wiedza o języku dała mi bardzo dużą świadomość i wiedzę związaną z tym. jak funkcjonuje ludzki umysł, jak tworzyć treści, jak język wpływa na nasze rozumienie, sposób myślenia. Mówię o tym dlatego że miało to znakomity wpływ na to co działo się później ze sposobem w jaki budowałam swoją karierę. Ja zawsze miałam dylemat pomiędzy tym czy wybrać swoją analityczną stronę, czy słuchać mojej kreatywnej, twórczej strony.

W międzyczasie studiując dwa kierunki, a było to dziennikarstwo i właśnie ta filologia angielska, zaczęłam pracować w zawodzie dziennikarza. Zaczęłam od Nowin Gliwickich, Dziennika Zachodniego, studenckiego Radia Katowice, pracowałam w TV Silesia, w TVN24 w Katowicach. W którymś momencie poczułam, że środowisko dziennikarskie jest mniej pragmatyczne niż to związane z mediami, reklamą, biznesem. Wtedy zdecydowałam, że wybiorę pragmatyczną drogę i zaczęłam poszukiwać możliwości pracy w marketingu na terenie Śląska, skąd pochodzę. Prowadziłam rozmowę z jedną z wiodących światowych firm Automotive. Dostałam propozycję specjalisty ds. wizerunku na terenie całego Śląska. To była dla mnie wówczas niesamowita propozycja, a do tego „złapałam chemię” z zarządem. Byłam podekscytowana i pamiętam, że poszłam na rozmowę, która miała rozstrzygnąć już ostatecznie moje zatrudnienie, w marynarce za 57 zł, miałam ze sobą segregator, w którym każda z fiszek zawierała stronę, na której miałam rozpisaną strategię na działanie dystrybucyjne i wizerunkowe całej tej sieci najbliższe trzy lata. Pamiętam też, że na ostatniej stronie miałam narysowane sylwetki samochodów i rozpisane typy nadwozia: hatchback, sedan, kombi. Dzisiaj się z tego śmieję, ale wtedy byłam nieprawdopodobnie przejęta tą rozmową i chciałam wiedzieć wszystko nie tylko o tym, co dzieje się w obszarze wizerunku, ale też tego, jak funkcjonuje każdy z produktów, które mój potencjalny pracodawca sprzedaje. Chyba do dzisiaj zostało mi takie podejście. Pamiętam, że na tej rozmowie była fantastyczna energia, a pani dyrektor, która miała zdecydować o przyjęciu mnie bądź nie, mówiła mi, że jest zachwycona tym, jak nam się do tej pory działało. Natomiast później… była głucha cisza. Nikt nie odezwał się do mnie przez następne kilka tygodni. Pamiętam, że w międzyczasie miałam parę innych rozmów o pracę, ale tak naprawdę wtedy rynek śląski nie miał zbyt wiele do zaoferowania…

Pamiętam dokładnie dzień, w którym podjęłam decyzję o tym, że wyjadę do Warszawy. Jechałam samochodem z moim znajomym, który mieszka na co dzień w stolicy. Przyjechał do Gliwic w jakichś sprawach biznesowych, i spotkał się ze mną na lunch. Odwoził mnie do domu i  powiedziałam do niego: „Wiesz co? Jeśli ta firma nie zdecyduje się na współpracę ze mną, pieprzę to wszystko i wyjeżdżam do Warszawy.” Dosłownie minutę po tym, jak to powiedziałam, zadzwonili do mnie z tamtej firmy! Odebrałam telefon, moje serce się zatrzymało, i usłyszałam zdanie: „Bardzo dziękujemy za wykonaną przez Panią pracę, ale nie zdecydujemy się na podjęcie współpracy.” Poczułam się jakby ktoś dał mi w pysk, ale powiedziałam do mojego kolegi: „Widzisz? Zdaje się, że tak miało być!”. Tydzień później byłam już w Warszawie. To dość zabawne, bo moja praca tam zaczęła się od tego, że właśnie z tym znajomym miałam spotkać się dokładnie tydzień później na rozdaniu Złotych Kaczek w Sali Kongresowej Pałacu Kultury i Nauki. Postanowiłam więc pojechać wcześniej i być w Warszawie z samego rana, aby wykorzystać ten dzień na odbycie rozmów z firmami, które brałam pod uwagę jako moich pracodawców. Moją absolutnie wymarzoną agencją był wówczas Ciszewski PR. To była firma, którą obserwowałam od dłuższego czasu, którą podziwiałam, która wówczas dla mnie była symbolem absolutnie najwyższych standardów obsługi klienta i budowania wartości medialnej.

Postanowiłam więc wydrukować moje CV, i w ciemno pojechałam do Warszawy, żeby odbyć rozmowy z firmami, które najbardziej cenię. Oczywiście jadąc do Ciszewskiego miałam serce w gardle i myślę, że nie pomogło mi to, że… pomyliłam bramy i wówczas przy ulicy Bobrowieckiej zapukałam do nie tej strony budynku, w której mieściła się agencja, a do tej, w której była Ambasada Korei Północnej. W związku z czym wystraszonej dwudziestolatce drzwi otworzył facet z karabinem, który powiedział, że zdecydowanie nie jest zainteresowany jej CV. Potem było niewiele łatwiej, bo kiedy już znalazłam właściwe drzwi, próbowałam przez godzinę dobić się do jakiegokolwiek szefa działu w agencji, żeby móc odbyć moją wymarzoną rozmowę kwalifikacyjną. Pamiętam, że powiedziałam na recepcji, z właściwym mi animuszem, że jeśli teraz nie porozmawia ze mną żaden dyrektor, to stracą niepowtarzalną szansę, bo jutro nie będzie mnie już w mieście. Czekałam około godzinę na recepcji, aż w końcu Artur Bednarz zdecydował się do mnie zejść. Pamiętam go bardzo dobrze i wspominam wspaniale, bo pracę dostałam! Pamiętam też, że w trakcie naszej rozmowy, Adam Lemański zajrzał do naszej sali rozejrzał się, uśmiechnął i zamknęła drzwi z powrotem. Kiedy miałam swój pierwszy dzień w tamtej pracy, koledzy z działu powiedzieli mi że Adam sprawdzał, czy wszystko jest ok i czy Artur jest bezpieczny, bo uznali, że mogę być lekko szalona.

Oczywiście miałam dosłownie kilka dni na przeniesienie się do Warszawy i to był mój początek pracy w stolicy. Myślę, że najbardziej pomogła mi świadomość, że wszystko jest możliwe, albo raczej brak świadomości, że coś może być niemożliwe. Potem moja droga zawodowa rozwijała się dość standardowo, bo zmieniałam pracę z agencji do agencji, od agencji do agencji, aż w końcu podjęłam kilka ryzykownych decyzji, które miały w sobie cechy katastrofy, rewolucji i karkołomności, żebym w końcu skończyła jako przedsiębiorca.

Na czym dokładnie polega aktualnie Twoja praca i który obszar marketingu uważasz za swoją mocną stronę?

Moja praca dzisiaj to przede wszystkim prowadzenie firmy, praca na rzecz klientów, w obszarze firm technologicznych, firm przemysłowych, startupów, firm reprezentujących sektor małych i średnich przedsiębiorstw. Moja praca od zawsze polegała na tym, żeby integrować poszczególne obszary marketingu na rzecz realizacji celów klienta. Kiedyś koncentrowało się to na komunikacji, dzisiaj staram się wychodzić od biznesu i sytuacji ekonomicznej, procesowej, rynkowej klienta tak, żeby uzyskać maksymalny efekt synergii pomiędzy wszystkimi działaniami, które budują silną pozycję firmy na rynku. Moja mocna strona to… brak specjalizacji w jednym obszarze, a także umiejętność szerokiego spojrzenia, patrzenia z lotu ptaka, zdolności obserwacji dalekosiężnych trendów, i rozumienia tego, co wydarzy się w obszarach strategicznych. Ja widzę duży obraz, mam problem ze szczegółami, nie lubię szczegółów, nie lubię drobnych zadań, dlatego muszę to zadanie delegować, natomiast jestem świetna w tym, żeby wiedzieć, w jaką stronę zmierza firmę, i jak zintegrować wszystkie obszary działania organizacji wobec rynku, żeby udało się wszystko zorganizować. Łącznie z tym, żeby spojrzeć na sposób, w jaki działa przedsiębiorca i pomóc mu funkcjonalnie wdrożyć nowe praktyki biznesowe, niezbędne do tego, żeby zrealizował swoje cele.

Co ostatecznie stanowiło o przełomie Twojej kariery?

Było to odejście z dużych organizacji i zaryzykowanie mojej kariery po to, żeby zbliżyć się do biznesu i zarządzania organizacją w dużo mniejszej firmie. Jednak jak bardzo szybko się okazało, moja wizja i wizja moich szefów były zupełnie inne. Ja chciałam zarządzać strukturą, oni chcieli, żebym byłam żołnierzem i wykonawcą i produkowała materiały takie jak prezentacja PowerPoint. Mnie już to nie interesowało, dlatego bardzo szybko okazało się, że ja nie będę dla nich dobrym partnerem, a oni nie będą dobrym partnerem dla mnie. To wszystko spowodowało, że z osoby pracującej dla dużych agencji bardzo szybko stałam się osobą działającą niezależnie, jako freelancer. Moja firma rozwinęła się na bazie kilku klientów, którzy byli moimi pierwszymi partnerami biznesowymi, w większości startupami.

W codziennej pracy, aby się nie męczyć i prezentować jak najlepsze wyniki, ważne są predyspozycje. Jakie cechy powinien mieć Twoim zdaniem dobry marketingowiec?

Nie ma moim zdaniem jednej odpowiedzi na tak zadane pytanie. Wszystko zależy od tego, w jakiej firmie jaką rolę ma dany marketingowiec. Myślę, że z perspektywy światowych trendów i tego, w jaką stronę zmierza branża, bardzo ważna jest elastyczność i umiejętność szybkiego uczenia się, ponieważ narzędzia i metodyki działania zmieniają się w zawrotnym tempie, a dla klientów coraz ważniejszy jest aspekt biznesowy działań marketingowych i umiejętność wykazania, że warto w nie inwestować. W związku z tym bardzo ważne dla marketerów jest rozwijanie umiejętności rozumienia w jaki sposób ich działania przekładają się na Zysk ich klienta. W przeciwnym razie zostaną bardzo szybko zastąpieni przez struktury sprzedażowe łącznie ze strukturami informatycznymi i saaaiwymi, które potrafią znakomicie replikować modele sprzedażowe.

Kontrowersyjną kwestią w świecie marketingu, PR-u i kreacji są często studia kierunkowe. Czy uważasz, że są one potrzebne, aby zacząć w tej branży? 

Akurat ja skończyłam kierunkowe studia pod kątem komunikacji marketingu. Jednocześnie jestem też wykładowcą na kilku kierunkach związanych właśnie z marketingiem. Uważam, że nie można powiedzieć, że studia nie stanowią wartości w budowaniu ścieżki rozwoju zawodowego dla marketera. Moim zdaniem edukacja, niezależnie od dziedziny i obszaru zawodowego czy życiowego, stanowi jeden z kluczowych fundamentów budowania kolektywnego rozumienia wysokiej jakości oraz kluczowy wkład do budowania wysokich standardów naszego biznesu. Angażując się tak aktywnie w edukację młodych ludzi i przedsiębiorców, biorąc udział w licznych programach akceleracyjnych dla startupów, myślę, że w sposób jednoznaczny buduję świadectwo, że edukacja jest fundamentem jakości i standardów. Natomiast to, co jest niesamowicie ważne, to to, żeby zrozumieć rolę praktyki w budowaniu świadomości zawodowej, niezależnie od tego, o jakim obszarze biznesowym mówimy. Uważam, że bardzo ważne jest świadome budowanie podstaw programowych studiów związanych z marketingiem. Kluczowe jest to, żeby zajęć nie prowadzili wyłącznie teoretycy poszczególnych obszarów, ale też osoby czynnie zaangażowane w budowanie tego rynku dzisiaj. Dlatego tak ważne jest finansowanie uczelni, tak ważne jest to, żeby promować kierunki związane z nowoczesnymi zawodami. Bardzo istotna jest świadomość wykładowców oraz to, żeby pokazywali młodym ludziom, w jaki sposób powinni budować strukturę swojej wiedzy, a nie tylko pokazywali im bieżące i lokalne rozwiązania związane z realizacją działań marketingowych. Powinni je pokazywać w kontekście biznesowym i  w kontekście trendów światowych, bo to właśnie te trendy będą wyznaczały potrzeby na rynku pracowników oraz na rynku przedsiębiorców. To, do czego namawiam młodych ludzi, którzy wkraczają na ścieżkę marketingowe, to oprócz samego studiowania jak najszybsze wejście na drogę zawodową. Warto zacząć od najprostszych praktyk, od tego, żeby po prostu zacząć pracować z klientami. Najlepsze, co można zrobić, to połączenie silnych podstaw związanych z wiedzą, strukturą, rozumieniem tego, jakimi prawami rządzi się dana branża, oraz jak najszybsze zderzanie tego z realną rzeczywistością biznesową.

Ponarzekajmy trochę 😉 Która część Twojej pracy jest dla Ciebie najbardziej problematyczna?

Najbardziej problematyczną? Będzie Ci trudno mnie namówić do narzekania! Ja uważam, że mam przed sobą bardzo jasną i ważną misję. To jest coś co mnie nakręca, co nadaje sens temu, co robię. To jest budowanie podstaw przedsiębiorczości i świadomości zawodowej, które są dostępne dla jak najszerszej grupy ludzi. Chcę, żeby ludzie budowali swoją drogę zawodową oraz swoją drogę przedsiębiorczości w jak najbardziej skuteczny sposób, a jednocześnie jak najbardziej szczęśliwy sposób. Uważam, że podstawą ku temu jest edukacja. Sądzę, że najważniejsze, co możemy dzisiaj dać młodym ludziom, to są narzędzia i metody, które pozwalają im zacząć, przy jak najmniejszym odczuwaniu stresu i bezradności. To, z czym ja mierzyłam się jako początkujący marketer i jako początkujący przedsiębiorca, w dużej mierze wynikało z tego, że nie miałam odpowiedniej świadomości i przygotowania do tego, żeby pewne rzeczy zrobić lepiej i bardziej bezboleśnie. Moją misją i osobistą krucjatą jest to, żeby młodzi ludzie mieli jak najlepszy start, poczynając od dzieciaków, które nie mają możliwości wyniesionych z domu rodzinnego, ze społeczności, w której wyrosły, które dają im świadomość tego, że mogą budować swoją niezależność i satysfakcję już od samego początku. Dzisiaj frustruje mnie to, że ci młodzi ludzie muszą pokonać tak wielki beton, kiedy zaczynają swoją drogę zawodową. Ale nigdy nie będę narzekać, dopóki mam ręce i głowę, to jestem w stanie coś zmienić. Więc moja niezgoda jest wyłącznie motywacją do tego, żeby coś z tym zrobić.

Gdzie Twoim zdaniem najlepiej szukać wartościowej wiedzy marketingowej? Internet jest przepełniony nic niewnoszącymi artykułami. Gdzie uczyć się teorii, która naprawdę później się przyda?

Trzeba przeczytać trzy książki o marketingu. Pierwsza z nich to „Marketing” Kotlera, druga to „22 niezmienne prawa marketingu”, a trzecia to „Positioning: The Battle for Your Mind”. Następnie należy jak najszybciej poszukać miejsca pracy. Albo zacząć budować swoją własną firmę. W międzyczasie kluczową rzeczą jest obserwowanie żywych i realnych biznesów, żywych i realnych przedsiębiorców, i zrozumienie, jakimi wzorcami postępowania kierują się ci, którzy odnieśli największy sukces. Największą pułapką, w jaką można wpaść, jest czytanie w sposób nieograniczony nieskończonych książek, które tylko pogrążają się w świecie teorii. Najważniejsze jest działanie. Nie ma nic ważniejszego niż testowanie teorii w praktyce. Praktyka jest niezastąpiona i najistotniejsza.

Przejdźmy do kwestii ważnej w każdym zawodzie – chodzi o pieniądze! Na jaką pensję Twoim zdaniem może liczyć dobry marketingowiec/PR-owiec?

Pensje na poszczególnych stanowiskach w marketingu są publikowane rokrocznie przez Stowarzyszenie Agencji Reklamowych i ja tutaj niewiele więcej dodam. Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że zawsze należy walczyć o wyższą pensję niż widzi się w słupkach. W szczególności dotyczy to kobiet. Ja zawsze zarabiałam więcej niż faceci na stanowiskach, na których pracowałam, bo zawsze miałam niewyparzoną gębę, byłam absolutnie zuchwała i przekonana, że potrafię zrobić wszystko. Polecam każdemu takie nastawienie. Zawsze będzie coś, czego nie potrafisz, zawsze będzie coś, w czym ktoś będzie od Ciebie lepszy, ale nikt nie będzie lepszy w byciu Tobą, nikt nie będzie lepszy w Twoim podejściu, nikt nie będzie lepszy w Twoich umiejętnościach obserwacji, budowania relacji. Dlatego jak najszybciej pozbądź się jakiegokolwiek poczucia, że nie zasługujesz na pensję, którą chciałbyś zarabiać, znajdź sposób na to, żeby mieć kasę, o której marzysz. Pamiętaj jednak, że nie ma takiego etatu, który da Ci taką kasę, jaką możesz mieć jako przedsiębiorca. Zbuduj dźwignię, znajdź sposób, w jaki możesz budować swoje imperium i bezpieczeństwo finansowe.

Podobno Internet nie wybacza i nic w nim nie ginie. Jakie są najczęstsze i najbardziej błahe błędy marketingowiec?

Jest tak dużo możliwych błędów do popełnienia i tak wiele z nich sama popełniłam, że nie mam pojęcia, jak odpowiedzieć na to pytanie. Są nieskończone oceany możliwości, jeśli chodzi o popełnianie błędów. Natomiast najważniejsze jest to, żeby zrozumieć, na czym ten błąd polegał i dlaczego wydarzyło się to, co się wydarzyło. Nie ma czegoś takiego, jak błędy najczęściej popełniane przez marketingowca. Są błędy najczęściej popełniane przez człowieka – jest to brak myślenia, brak refleksji, brak empatii, brak inteligencji emocjonalnej, mówienie bullshitu, który nikogo nie interesuje i liczenie na to, że to pojawi się w mediach i spotka się z zainteresowaniem kogokolwiek. To są błędy popełniane przez ludzi, nie tylko przez marketerów. Uważam, że – znowu wracając do początków naszej rozmowy – edukacja powinna skupiać się na tym, żeby budować w nas świadomość tego, co buduje skuteczne biznes, co buduje skuteczne relacje. Bo biznes to relacje. I tego powinni nas uczyć.

Czy masz jakieś złote rady dla kogoś, kto dopiero zaczyna swoją przygodę z branżą?

Bądź odważny, bądź zuchwały, nie bój się, że wyjdziesz na idiotę, nie bój się, że czegoś nie wiesz i nigdy nie bój się zadawać pytań. Tak naprawdę nikt nie wie, co robi, wszyscy staramy się w jakiś sposób na bieżąco ogarnąć tę rzeczywistość, w której funkcjonujemy. Rozmawiaj z ludźmi, bardzo mocno zastanów się nad tym, czy Twoje najbliższe otoczenie jest tym, które Cię rozwija, które dodaje Ci skrzydeł, która Cię inspiruje, które dodaje Ci energii. Nie ma nic ważniejszego niż Twoje najbliższe otoczenie, niż ludzie, z którymi spędzasz najwięcej czasu. Najtrudniej jest pozbyć się ze swojego życia toksycznego partnera, toksycznej rodziny, toksycznych przyjaciół. Ale nie ma nic ważniejszego, i nie ma nic, co możesz sobie dać sam, co jest ważniejsze od tego, od jakich ludzi czerpiesz swoją energię i moc.

A na koniec może zdradź nam, co najbardziej denerwuje Cię w polskim marketingu?

Myślę, że odpowiedziałam na to w pytaniu, w którym musiałaś mnie namówić do narzekania. Ja wszystko, co mnie frustruje, traktuję jako zadanie do wykonania. Dla mnie takie zadania to przede wszystkim zbudowanie świadomości, jak nasze działania przekładają się na biznes i jak mogą przełożyć się na dobrą stan naszych klientów. Z drugiej strony kluczowe jest dla mnie, to żeby zbudować świadomość wśród młodych przedsiębiorców, co mogą zrobić, żeby ich pierwsze kroki były jak najbardziej bezbolesne i żeby osiągnęli to, o czym marzą w sposób jak najszybszy, ale jednocześnie jak najtrwalszy. To, co mnie denerwuje, to brak podstaw biznesowych A wszystko zaczyna się w edukacji. Więc to, o czym marzę, to zbudowanie takich podstaw edukacyjnych, które to zmienią, żeby już nie musiało być tak wielu pytań o to, co mnie denerwuje!

Wielkie dzięki za tę pełną szczerości i pasji rozmowę.

Odpowiedzi zebrała Agnieszka Zwolan.

Pozostałe nasze wywiady przeczytacie tutaj.

📢 Zapraszamy także do naszych grup:
 Social Media Jobs  https://bit.ly/2GB5MXs
 Advertising/PR Jobs  https://bit.ly/1Puw3z5
 Marketing – Pierwsza Praca  https://bit.ly/2F6uQU3
 Rocket Jobs > 10K  https://bit.ly/2AkLuMn
 Sprzedaż cała Polska  https://bit.ly/2RMpMIG
 Design cała Polska  https://bit.ly/2JOIkFI
 Marketing, e-commerce, SEO/SEM  http://bit.ly/32uFhsq
 Rocket Community  https://bit.ly/2PQofkI

🚀 na nasz fanpage:
https://www.facebook.com/RocketJobsPolska

💪 na naszego LinkedIna:
 https://www.linkedin.com/company/rocket-jobs

😎 oraz na naszego Instagrama:
 https://www.instagram.com/rocketjobspolska

Content marketing specialist

Content marketing specialist w RocketJobs.pl w latach 2020-2021.

Banner zachęcający do adopcji psów ze Schroniska

Czytaj także

Komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Informacje zwrotne w tekście
Zobacz wszystkie komentarze