W 2023 roku czeka nas prawdziwa próba sił. Ale walka na rynku pracy może wyjść nam na dobre

W 2023 roku czeka nas prawdziwa próba sił. Ale walka na rynku pracy może wyjść nam na dobre fot. eamesBot / Shutterstock.com

Czego chcemy od pracy? Co jest dla nas ważne w życiu zawodowym? Od pandemicznych doświadczeń jeszcze częściej niż zwykle pracownicy z całego świata zadają sobie te pytania. Na rynku pracy bez wątpienia trwa rewolucja, a w nadchodzących miesiącach możemy spodziewać się nasilenia tematów, które majaczyły na horyzoncie od miesięcy: przejrzystość płac, ciche rezygnacje, ale i ciche zatrudnienia. W 2023 roku zarówno i pracodawcy, jak i pracownicy staną przed wyzwaniami, na które warto się przygotować.

Rynek pracy w dyskursie społecznym od zawsze jest tematem niesłabnących dyskusji, wszak to solidny fundament naszego istnienia, jednak od 2020 roku widać szczególne zainteresowanie trendami, które pojawiają się w tym obszarze życia. Pandemia bez wątpienia sporo namieszała w tym, jak, gdzie i… po co pracujemy. Sprawdziliśmy, czego możemy spodziewać się w nadchodzących miesiącach.

Jaka będzie praca w 2023 roku?

Bez wątpienia rok 2023, jeśli chodzi o pracę, będzie ciekawy i przepełniony nowymi (może nawet modnymi!) hasłami. Ale też trudny – gdy zdawało się, że świat powoli wraca do normy po pandemicznych obostrzeniach, wszystko zaczęło komplikować się jeszcze bardziej. Światowy kryzys, wyższe koszty życia, wojna w Ukrainie i pogarszające się w związku z tym nastroje społeczne, sprawiają, że nieustannie musimy szukać nowych rozwiązań. Za tym wszystkim krok w krok idzie rozpędzony do granic rozwój technologiczny i sztuczna inteligencja, której oddech już niektórzy czują na karku.

To lecimy – wybrałam 5 trendów i tendencji, których możemy spodziewać się w 2023 roku.

Trendy. Praca w 2023 roku

Rok viralowych haseł

Końcówka 2022 roku minęła pod znakiem quiet quittingu, czyli idei ograniczenia pracy do absolutnego minimum, zamiast całkowitego odejścia. O specyficznej, ale i niepokojącej tendencji głośno stało się za sprawą viralowego filmiku na TikToku (co jest kolejnym dowodem, że warto przyglądać się tej platformie). Teoretycznie nie jest to zjawisko, które pojawiło się nagle, właściwie istniało od zawsze. Jednak jego popularność akurat teraz zdaje się mieć niewiele wspólnego z przypadkiem – to mocny sygnał dla menadżerów, że pandemiczna „wielka rezygnacja” wisi w powietrzu i być może konieczne są zmiany w systemach zarządzania i przypomnienie swoim zespołom, że są ważni.

Nim się jednak obejrzeliśmy „ciche odchodzenie” wyewoluowało w dwie kolejne odnogi: ciche zwalnianie (quiet firing), w ramach którego pracodawca po cichu wypycha pracownika oraz ciche zatrudnianie (quiet hiring). To ostatnie zagadnienie jest szalenie ciekawe i daje pracownikom przestrzeń na zaprezentowanie się z innej strony.

Czasami [quiet hiring] oznacza zatrudnianie krótkoterminowych wykonawców, ale w większości przypadków oznacza przeniesienie obecnych pracowników na inne stanowiska lub poproszenie ich o przejęcie dodatkowych obowiązków w celu zaspokojenia pilnej, natychmiastowej potrzeby biznesowej

– tłumaczy w rozmowie z portalem CNBC Emily Rose McRae, która kieruje zespołem Gartner ds. badań nad przyszłością pracy.

Zapewne niejednokrotnie zastanawialiście się, dlaczego wielu pracodawców brało pod uwagę jedynie czarno-białe rozwiązania: albo zwolnienia, albo rekrutacja zewnętrzna. Najwyraźniej potrzebowaliśmy dużego kryzysu i widma recesji, żeby szefowie zaczęli dostrzegać potencjał w swoich zespołach – bo ostatecznie to oznacza coraz wyraźniejszy trend „cichego zatrudniania”. Jak mogą wykorzystać to pracownicy?

Okazuje się, że może być to nie tylko okazja do zdobycia nowych umiejętności, ale także podwyżki lub awansu. Jeżeli dostałeś nowe obowiązki, robisz coś dodatkowego i innego niż do tej pory, porozmawiaj o tym ze swoim przełożonym, tym bardziej, jeżeli są to zadania, które w przypadku zatrudnienia nowej osoby byłyby wynagradzane.

„Bądź uczciwy i szczery wobec swojego szefa – i samego siebie – określając, co realistycznie możesz osiągnąć” – radzi McRae. Ekspertka dodaje, żeby brać na siebie tylko tyle pracy, ile wykonać może jeden człowiek. W pędzie za sukcesem i wynikami łatwo się wypalić.

Coraz ważniejsze zdrowie psychiczne

A skoro o wypaleniu, które jest jednym z głównych powodów rezygnacji z pracy, mowa – pracownicy coraz bardziej zwracają uwagę na dobrostan psychiczny. I można oczekiwać, że z każdym rokiem trend ten będzie rósł w siłę (trudno się dziwić, globalne raporty o zdrowiu psychicznym jasno sugerują, że musimy działać). Dlatego i pracodawcy muszą wziąć się do roboty, a jak pokazują dane, jest nad czym pracować.

Z raportu „People at Work 2022: A Global Workforce View” dowiadujemy się, że aż 53 proc. pracowników przyznaje, że ich zły stan psychiczny odbija się na pracy. W Polsce problem ten dotyczy niemal 44 proc. pracowników. Z ankiety Gympass wynika, że prawie połowa pracowników (48 proc.) twierdzi, że ich samopoczucie pogorszyło się w 2022 roku. 28 proc. uważa, że są nieszczęśliwi w pracy. Inne dane pokazują, że informacje te nie docierają lub nie są respektowane przez przełożonych: raport firmy ADP wskazuje, że prawie co drugi Polak (49 proc.) nie czuje się wspierany przez swojego menedżera w kwestii zdrowia psychicznego. 1/3 ankietowanych (30 proc.) przyznaje, że pracodawca nie zrobił nic, by zadbać o jego równowagę psychiczną w czasie pandemii.

Wyniki innego raportu („People Trends 2026” zrealizowanego przez HRlink i Goldenline) mogą zatem okazać się koszmarem dla wielu szefów: wiele wskazuje na to, że wellbeing będzie w kolejnych latach stawał się coraz silniejszym trendem i pracodawcy będą musieli zmierzyć się z tym wyzwaniem. Mówiąc najkrócej: już niebawem samopoczucie pracownika będzie priorytetem pracodawcy.

Tendencja ta idzie w parze z wydarzeniami z niedalekiej przeszłości, trwającą sytuacją, ale też prognozami, które w kontekście klimatycznym, politycznym i ekonomicznym są mało entuzjastyczne.

Specjaliści od zdrowia przewidują, że z powodu złego nastroju zacznie spadać nasza wydajność. A także nasilą się wybuchy złości (co ciekawe, są badania, które potwierdzają korelacje pomiędzy podnoszącymi się temperaturami a ludzkimi nastrojami, a nawet przestępczością), upowszechni się rezygnacja z pracy (również bez wypowiedzenia), konflikty w zespołach i ogólne zmęczenie. Już teraz istotna jest zmiana dyskursu i dostrzeganie, że pracownik w pierwszej kolejności jest człowiekiem.

Przy tej okazji warto również zwrócić uwagę na pokolenie Z, które zostało dotkliwie pokiereszowane przez pandemię. W ich kontekście często mówi się o „lukach w umiejętnościach”, ale także „zaburzonych kompetencjach społecznych i miękkich”. Aż 46 proc. zetek twierdzi, że pandemia utrudniła lub uniemożliwiła im realizację celów edukacyjnych i zawodowych, a 51 proc. czuje, że nie są w stanie wejść na rynek pracy, bo nie mają przygotowania.

Pokolenie Z przegapiło rozwijanie umiejętności miękkich, takich jak negocjowanie, nawiązywanie kontaktów, pewne mówienie przed tłumem oraz rozwijanie wytrzymałości społecznej i uważności wymaganych do wielogodzinnej pracy. Ten brak doświadczenia i gotowości może negatywnie wpłynąć na organizacje, zwłaszcza że ich celem jest zatrudnianie tanich talentów na ciasnym rynku pracy

– czytamy w raporcie Gartner.

Autorzy, Emily Rose McRae i Peter Aykens, podkreślają jednak, że chociaż erozja umiejętności społecznych najbardziej widoczna jest wśród reprezentantów pokolenia Z, to wypalenie, niepewność, ogólne wyczerpanie i pogorszenie kompetencji zauważalne są w całym przekroju siły roboczej.

Podziękuj pracodawcy, że cię zwolnił

Trafiłeś ostatnio na LinkedIn na pożegnalne posty, w których pracownicy nie życzą pracodawcy bliskiego spotkania stopy z klockiem LEGO, a dziękują za szansę i nowe doświadczenia? Być może już niedługo będzie to normą.

Zaczęło się od programisty, któremu zdawało się, że ma stabilne stanowisko w Big Tech. Wydawało się, bo został zwolniony pod koniec 2022 roku. Jego historię opisał portal BBC (bohatera tekstu zanonimizowano, w tekście przedstawiany jest jako Singh). Mężczyzna jest emigrantem z Indii, więc na amerykańskiej wizie pracowniczej miał jedynie 60 dni na znalezienie nowego miejsca zatrudnienia. I chociaż frustrował go nie tylko sam fakt utraty pracy, ale i niesprawiedliwy sposób, w jaki zachował się pracodawca, Singh postanowił podzielić się innymi emocjami niż te negatywne. Na LinkedIn umieścił wpis, w którym przyznał, że jego przygoda zakończyła się przedwcześnie, ale uważa, że firma, z którą już nie współpracuje, oferuje „wszystko, czego można chcieć od miejsca pracy”. Podziękował kolegom z zespołu i zadeklarował, że jest gotowy do podjęcia nowych wyzwań.

Efekt? Już godzinę po publikacji Singh rozmawiał z kilkoma rekruterami. Dla BBC komentował: „Pracowałem w firmie zajmującej się mediami społecznościowymi, wiem, że to, co publikujesz, trwa wiecznie. Nie ma nic fajnego w pisaniu o kimś czegoś negatywnego”. Dlaczego to nie tylko cenna lekcja dla każdego z nas, ale i być może zapowiedź nowego trendu, który już nieśmiało raczkuje?

Szacuje się, że w związku z pogorszeniem koniunktury gospodarczej i recesji, w 2023 roku możemy spodziewać się kolejnych fal zwolnień.

Fala zwolnień może natomiast zamienić się w falę pochwalno-pożegnalnych wpisów. Warto dodać, że eksperci przewidują, że o ile wiele z nich może być rzeczywiście przyjemnym sposobem na zamknięcie pewnego etapu, a nawet formą oczyszczenia, o tyle nie da się pominąć, że „epickie pożegnanie” stanie się dla niektórych posunięciem strategicznym, a co za tym idzie – nie do końca szczerym. W rozmowie z BBC pracownicy potwierdzają, że gdy nie mieli ochoty dzielić się swoimi emocjami, to zespoły i menadżerowie sugerowali im, że warto się przełamać i napisać coś na LinkedIn.

Profesor nauk behawioralnych w London School of Economics Grace Lordan tłumaczy, że „takie posty sygnalizują, że dana osoba uwielbia zmiany i nie będzie narzekać na decyzje korporacyjne”, a także że „jest to publicznie dostępne CV i list motywacyjny: daj wszystkim znać, że jesteś dostępny i elastyczny”. A przecież w czasie kryzysu, gdy pojawiają się coraz większe widmo zwolnień i niepewność, każdemu z nas zależy, by ogłosić światu, że może sytuacja jest kiepska, ale ja jestem gotowy na nowe wyzwania!

Walka o elastyczność

Skoro o wyzwaniach mowa: fajnie, gdyby można było je realizować elastycznie. Tak, wbrew pozorom i na przekór kryzysom, walka o pracę elastyczną trwa. Pandemia dała nam zasmakować, jak to jest trochę poszaleć z godzinami i miejscami pracy, nadal jednak formalnie wiele kwestii nie zostało rozstrzygniętych. Pewne natomiast jest to, że pracownicy nie chcą wracać do systemów przed pandemicznych. Możliwość wykonywania swoich obowiązków z innego miejsca niż biuro spodobała im się na tyle, że dla wielu jest to nawet argument do złożenia wypowiedzenia (pozdrawiam). Potwierdzają to dane.

Z raportu State of Remote Work wynika, że 2/3 respondentów natychmiast zaczęłoby szukać nowej pracy, gdyby utraciło opcję home office, a 39 proc. od razu złożyłoby wypowiedzenie. 87 proc. pracowników, którym zaproponowano przynajmniej kilka elastycznych form pracy, korzysta z tej możliwości i średnio trzy dni w tygodniu pracuje zdalnie. Rok 2022 minął pod znakiem pracy hybrydowej i eksperymentowania z rozwiązaniami. W wielu firmach zaczęto dostrzegać, że zindywidualizowane podejście do grafików, wzięcie pod uwagę potrzeb, które wynikają, chociażby ze stanu zdrowia czy społecznych lęków, pozytywnie wpływa na ostateczne wyniki zespołów.

Kolejną koncepcją jest czterodniowy tydzień pracy, który jest testowany przez firmy. Wyniki są na tyle entuzjastyczne, że istnieje realna szansa, że coraz większa grupa pracodawców zdecyduje się na takie rozwiązanie. Na pewno jest to temat, któremu warto się przyglądać w nadchodzących miesiącach.

Przejrzystość płac majaczy na horyzoncie

Już za chwilę, za momencik… Chciałoby się zanucić. Bardzo możliwe, że marzenia niebawem staną się częścią rzeczywistości. Według Harvard Business Review przejrzystość płac w 2023 roku wdrapie się na podium tematów związanych z pracą i „już na początku roku 1/5 wszystkich pracowników w USA będzie objęta przepisami dotyczącymi jawności wynagrodzeń”. Eksperci przewidują, że lepsza komunikacja w kwestiach finansowych i nastawienie na jawność sprawią, że firmy staną się bardziej atrakcyjne dla talentów. W końcu zatem będzie to gwarant owocnych rekrutacji, bo najlepsi pracownicy nie będą chcieli pracować z tymi, którzy mają coś do ukrycia.

Problem ten dotyczy oczywiście nie tylko USA. Wysyłanie CV, a nawet branie udziału w wymagającym procesie kwalifikacyjnym, bez świadomości, o co tak naprawdę walczymy, jest dosyć klasycznym scenariuszem również w Polsce. Raporty potwierdzają natomiast, że przejrzystość płac usprawnia procesy rekrutacyjne i tworzy pozytywną kulturę w miejscu pracy. Pavlina Draganova z brytyjskiej organizacji Organise, podkreśla, że „w ciągu ostatnich kilku dekad pojawiło się coraz więcej dowodów na to, że przejrzystość płac może być kluczowym narzędziem walki z lukami płacowymi z powodu różnic płciowych i rasowych”.

Warto wspomnieć, że w 2021 roku również w Europie pojawiły się zapowiedzi „prawdziwej rewolucji” w kwestii przejrzystości płac – Unia Europejska opracowała dyrektywę, która ma zmniejszyć lukę płacową, narzucając częściową jawność wynagrodzeń. W teorii oznacza to, że już na etapie ogłoszenia o pracę kandydat powinien poznać „widełki” płacowe, podczas rozmowy nie może paść pytanie o wysokość wcześniejszego wynagrodzenia, pracodawcy zostaną obłożeni obowiązkiem sprawozdawczym, a pracownicy zyskują dostęp do informacji (nie tylko o tym, ile zarabiają inni, ale również, jakie są kryteria awansów i podwyżek). W teorii zmiany powinny być wdrażane od tego roku.

Próba sił i starcie na linii: pracownik-pracodawca

Wymieniłam oczywiście tylko kilka możliwych tendencji, które będziemy obserwować w 2023 roku. Pewne jest, że przed nami prawdziwa próba sił: pomiędzy pracownikami, którzy od lat dosyć wyraźnie dyktują warunki, a pracodawcami, którzy mogą zechcieć odzyskać trochę kontroli. Eksperci nie są zgodni w spekulacjach, na czyją stronę przechyli się szala zwycięstwa.

Według raportu Hiring and Workplace Trends firmy Glassdoor i Indeed w 2023 r. rynek pracy nadal będzie napięty, a pracodawcy będą rywalizować o najlepsze talenty.

Oznacza to, że pracownicy nadal będą mieli przewagę, jeśli chodzi o żądanie wyższych płac, lepszych świadczeń, opcji pracy zdalnej i innych korzyści

– pisze Caroline Castrillon w Forbes.

Natomiast Meredith Turits w artykule dla BBC diagnozuje: „Rok 2022 był w dużej mierze kolejnym rokiem korzystnym dla pracowników […] To może się jednak zmienić; ostatnie wydarzenia mogą zwiastować gorszy scenariusz dla robotników w 2023 r. […] Pracodawcy i pracownicy przez cały rok toczą walkę o kontrolę. W dużej mierze pracownicy mieli przewagę, ponieważ rynek pracy im sprzyjał, dając siłę przetargową w zakresie takich rzeczy, jak wynagrodzenie i elastyczność. Jednak w miarę jak zmienia się sytuacja gospodarcza i coraz trudniej o miejsca pracy, niektórzy eksperci przewidują, że firmy odzyskają część utraconego gruntu”.

Praca w 2023 roku. Czeka nas dużo zmian

Bez wątpienia obserwujemy historyczne zmiany w kwestii pracy, która jest przecież jednym z najsilniejszych fundamentów naszego życia. W tym naczyniu połączonym mieszają się nastroje społeczne, tendencje, rozwój technologii, ale też indywidualne potrzeby i poglądy. Zdaje się, że pracownicy nie tylko coraz częściej upominają się o swoje prawa i wyrażają potrzeby, ale też chętniej przyznają, że jest coś ważniejszego od osiągania kolejnych celów zawodowych: zdrowie psychiczne. I oby ten trend stał się światową modą. Warto również pamiętać, że świat przyspiesza, więc i siłą rzeczy na scenie zatrudnienia obserwujemy coraz szybsze tempo zmian. Zmian, które warto rozumieć.

"Chodź, wszystko jest dla ludzi" – zakrzyknęłam, gdy miałam kilka lat i zaciągnęłam tatę na największą karuzelę w wesołym miasteczku. Ledwo uszłam z życiem, ale niczego nie żałuję. Nigdy więcej nie wsiadłam na żadną karuzelę, jednak nie zmieniło się jedno – uwielbiam doświadczać i próbować, a ciekawość to moje drugie imię. Dlatego opiekowałam się dziećmi, pracowałam w knajpie, organizowałam performatywne czytania czasopism i wykłady psychologiczne o mordercach, robiłam zdjęcia, byłam asystentką aktorki i reżysera w teatrze, przewinęłam się przed telewizyjną kamerą, pobiegałam z radiowym mikrofonem. Jestem chodzącym paradoksem – lubię spokój, ale lubię też, gdy dużo się dzieje. Dlatego moja droga zawodowa to pasmo dziwności i puzzli, które, chociaż z pozoru do siebie nie pasują, to układają się w różnorodną drogę do punktu, w którym jestem. Od 2016 roku jestem recenzentką teatralną. Przez 5 lat, do 2022 roku, współpracowałam z redakcją naTemat (byłam reporterką, wydawczynią, redaktor naczelną serwisów Mamadu i DadHero, liderką obszaru "Kultura"). Od tego czasu próbuję swoich sił jako freelancerka. Obecnie współpracuję z Hello Zdrowie, Hello Mama, F5, Interią i RocketSpace.pl. Studiowałam dziennikarstwo i kulturoznawstwo. Z tego drugiego kierunku została mi miłość do teatru i kina (szczególnie rosyjskiego). Nieustannie coś notuję, moja głowa musi być w ruchu. Kolekcjonuję notatniki, wciąż wymyślam sobie nowe pasje (ostatnio są to wrotki i ukulele), a w wolnych chwilach kocham morze, nad którym kiedyś mam nadzieję zamieszkać.

Banner zachęcający do adopcji psów ze Schroniska

Czytaj także

Komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Informacje zwrotne w tekście
Zobacz wszystkie komentarze