W ciągu czterech kolejnych lat znikną 83 mln miejsc pracy. Jaka czeka nas przyszłość na rynku?

W ciągu czterech kolejnych lat znikną 83 mln miejsc pracy. Jaka czeka nas przyszłość na rynku? fot. Shutterstock.com/FGC

Przyszłość miejsc pracy stoi pod ogromnym znakiem zapytania. Według najnowszych prognoz w ciągu następnych czterech lat mogą zniknąć aż 83 mln miejsc pracy. Z drugiej jednak szacuje się powstanie 69 mln nowych. Jakimi branżami warto się zainteresować, a od czego stronić, żeby nie dać się wygryźć z zawodu robotom?

Zostań najlepszym opiekunem Uszatego! 🐶

Aplikuj

Od najmłodszych lat słyszymy, żeby dążyć za marzeniami. W wielu przekazach kultury oraz medialnych młodym mówi się, że „mogą być, kim chcą„. Choć jest to szlachetne założenie, które determinuje nasze wysiłki, naukę i rozwój osobisty, rynek pracy często brutalnie weryfikuje te fantazje. Podaż poszczególnych kwalifikacji nie zawsze idzie w parze z popytem na nie. Wraz z rozwojem technologii niektóre zawody z czasem wygasają na stałe lub redukują się do absolutnego minimum. W ostatnich latach krążą zapowiedzi, że po raz pierwszy pod nóż trafią zawody z branż kreatywnych. A wszystko z powodu sztucznej inteligencji. Czy to już pewne, że widmo śmierci chwyciło je w swoje zimne szpony? O przedstawienie szczegółowych prognoz, jak w najbliższym czasie będzie prezentowała się przyszłość miejsc pracy, pokusiło się Światowe Forum Ekonomiczne w swojej publikacji „The Future of Jobs Report 2023”.

Przyszłość miejsc pracy według WEF

Czy rynek pracy załamie się pod wpływem sztucznej inteligencji? Czy też może przeżyjemy rozkwit ludzkiej produktywności? Na dwoje babka wróżyła. A w zasadzie nie babka, lecz 803 wiodące przedsiębiorstwa, które wyraziły swoje przewidywania, jak będzie wyglądać przyszłość rynku pracy na rzecz badania Światowego Forum Ekonomicznego „The Future of Jobs Report 2023”. Badanie dotyczyło największych 27 sektorów w 44 światowych gospodarkach wspólnie odpowiadających za 88 proc. światowego PKB. Eksperci WEF (Światowego Forum Ekonomicznego) twierdzą, iż ta próba jest reprezentatywna dla większości światowej gospodarki. Mają ku temu solidny argument. Przebadane przedsiębiorstwa łącznie zatrudniają aż 11,3 mln pracowników.

Niestety, ze względu na prywatność nie znamy danych poszczególnych ankietowanych firm. Patrząc po samej skali zatrudnienia, muszą być wśród nich najwięksi międzynarodowi giganci na miarę stalowego potentata Arcelor Mittal lub Banku JP Morgan Chase. Są to zatem skrupulatnie zgromadzone dane, dające nam niezwykłą okazję, żeby spojrzeć do kryształowej kuli i ujrzeć najważniejsze trendy przyszłości. Warto jednak pamiętać, że ich odbicie w skali mikro może znacząco odbiegać od szerszych globalnych trendów. Jak dobrze wiadomo od każdej normy są miliony odstępstw. Niemniej warto poznać te zagregowane i uśrednione tendencje, żeby mieć świadomość, w którą stronę sprawy zmierzają.

Prognozy na przyszłość miejsc pracy

Na hasło „przyszłość” staje nam najczęściej przed oczami wizja latających samochodów i humanoidalnych androidów mieszkających pośród nas. Do tego jeszcze nieco zostało. Jednak nie mniej spektakularne zmiany mogą pojawić się o wiele wcześniej. Publikacja „The Future of Jobs Report 2023” prezentuje bowiem prognozy na kolejne 4 lata dla stanowisk pracy śledzonych przez ILO (Światową Organizację Pracy). A tych poniekąd jest całkiem sporo, aż 820 mln z 3,3 mld istniejących ogółem na świecie! Eksperci WEF i ILO oczekują, że w tym okresie aż jedna czwarta pracowników zmieni stanowisko lub zawód.

Ponadto, szacuje się, że zniknie aż 83 mln miejsc pracy.

Nastąpi bezrobocie, głód i anarchia – pomyśli każdy. Spokojnie! Ta wizja wbrew pozorom wcale nie jest aż tak apokaliptyczna. Po pierwsze, oznaczałoby to jedynie 10-procentowy spadek względem całości, bolesny cios, ale jeszcze nie knock-out. Po drugie, rynek pracy podobnie jak natura nie lubi próżni. Na miejsce utraconych etatów pojawi się zapotrzebowanie na aż 69 mln nowych miejsc zatrudnienia, odpowiadające 8 punktom procentowym. Chociaż bilans netto wychodzi ujemny, wyniesie on jedynie 14 mln, czyli około 2 proc. stanowisk. To nadal jest poważny problem, który przełoży się na relatywnie wyższe bezrobocie, gdyż liczba populacji w wieku pracującym wzrośnie. Jednakże, każda prognoza jest nieodzownie obarczona pewnym błędem. Jak spostrzegł wybitny duński fizyk – Niels Bohr – „przewidywanie jest bardzo trudne, szczególnie jeśli chodzi o przyszłość”. Badanie wytyczyło pewną prawdopodobną trajektorię, jednak zmiany, takie jak powstanie nowych zawodów lub technologii, mogą diametralnie odmienić cały obraz.

W jakich branżach szukać obecnie pracy?

Jak u Orwella zwierzęta dzieliły się na równe i równiejsze, tak i wśród zawodów możemy wyróżnić pożądane oraz te, których na rynku pracy jest już przesyt. W polskiej perspektywie możemy obserwować te tendencje dzięki corocznemu raportowi „Barometr zawodów” koordynowanemu od 2009 roku przez Wojewódzki Urząd Pracy w Krakowie. 2023 to szczęśliwy rok przede wszystkim dla wielu reprezentantów branż blue collar. W końcu na wykwalifikowanych pracowników technicznych, takich jak cieśle i stolarze budowlani, dekarze, spawacze lub monterzy instalacji budowlanych zawsze jest popyt. Zresztą nie tylko w Polsce, co błyskotliwie wypunktowała belgijska reklama autorstwa impact.be.

Podobnie w przypadku branż opiekuńczo-medycznej oraz edukacyjnej. Jednak prawdopodobnie dzięki marcowej wielkiej koniunkcji Wenus i Jowisza ogromnym powodzeniem cieszyć się będą także samodzielni księgowi (w trwałym deficycie) i pracownicy ds. rachunkowości i księgowości.

Jedni tracą, inni zyskują

Rozwój technologii nie dotknie każdego w równy sposób. Z „Future of jobs report 2023” wynika, że przyszłość miejsc pracy będzie zależeć w dużej mierze od charakteru wykonywanych czynności. Wszystkie projekcje powstały na okres następujących czterech lat, w oparciu o plany zarządów ankietowanych przedsiębiorstw. Na muszce automatyzacji znajdują się przede wszystkim zawody intelektualne cechujące się wysoką powtarzalnością. Najbardziej zagrożone będą zatem stanowiska biurowe niższego szczebla i sekretarskie oraz obsługa klienta. Liczba etatów dla pracowników w okienkach oddziałów banków i poczt może zmniejszyć się niemal o połowę. Podobny los będzie czekał również osoby zajmujące się ręcznym wprowadzaniem danych do systemów komputerowych.

Warto jednak pamiętać, że ta wizja niekoniecznie musi się ziścić. Firmowe plany automatyzacji mogą być ambitne, ale dotychczasowe doświadczenia wskazują, że zmiany zazwyczaj następują wolniej niż się najpierw zakłada. Tym niemniej pracujący w tych sektorach powinni pilnie rozważyć poszerzenie obecnych kwalifikacji i potencjalne przebranżowienie. Ale są również zawody, w których będzie powodziło się coraz lepiej. Dokąd zatem się udać?

Przyszłość miejsc pracy: kto znajdzie róg obfitości?

Ponoć świat należy do odważnych, do kogo natomiast należy przyszłość miejsc pracy? Badania WEF wskazują, że świetlana przyszłość czeka inżynierów sztucznej inteligencji oraz analityków danych. W specjalizacjach można oczekiwać wzrostu o ponad 30 proc. etatów. Spory wzrost zanotują również specjaliści od e-commerce oraz pozostałe zawody z sektora technologicznego. Tak wielkiego wysiłku intelektualnego nie dałoby się udźwignąć bez większego przygotowania, dlatego z pewnością nie zabraknie miejsc pracy w edukacji. Nieco bardziej zaskakujący jest zwiększający się popyt na usługi sprzedawców oraz… pracę w rolnictwie. Być może nawet w przyszłości przysłowiowe rzucenie wszystkiego i wyjazd na wieś okaże się być lukratywną ścieżką kariery.

Jak technologia zmieni naszą gospodarkę?

W rzeczywistości nikt nie wie, co przyniosą zmiany. Ich konsekwencje mogą okazać się zarówno praktyczne, jak i szkodliwe, a punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Choć rozwój technologii zawsze budził spore wątpliwości odnośnie przyszłości pracy ludzkiej, dotychczas wychodziliśmy z tej sytuacji obronną ręką, a wręcz z korzystnie. ChatGPT i kolejne narzędzia wykorzystujące algorytmu sztucznej inteligencji stanowią w ostatnich latach gorący temat. Obawiamy się, jak w dalszej perspektywie prezentować się będzie przyszłość miejsc pracy. Z pewnością mają one przełożenie na nasze codzienne funkcjonowanie zawodowe. Coraz częściej powierzamy wirtualnym asystentom pisanie pierwszych draftów maili lub prezentacji. Jednak jak wygląda odbicie tego zjawiska w skali makroekonomicznej? I czego należy się spodziewać w związku z jego stałą rozbudową? 5 kwietnia tego roku dział badawczy wiodącego globalnego banku inwestycyjnego Goldman Sachs opublikował własne prognozy odnośnie wpływu generatywnej sztucznej inteligencji na światową gospodarkę:

Narzędzia wykorzystujące osiągnięcia w dziedzinie przetwarzania języka naturalnego, stosowane w przedsiębiorstwach i społeczeństwie, mogą przyczynić się do wzrostu globalnego PKB o 7% lub o prawie 7 bilionów dolarów (polska notacja). Podniosą także wzrost produktywności o aż 1,5 punktu procentowego rocznie w ciągu najbliższych 10 lat.

W ogólnym rozrachunku zmiana spowoduje, że gospodarka stanie się silniejsza i bardziej wydajna, ale proces dostosowawczy może być bolesny. Wszystkie gospodarki, w tym kraje rozwijające się, będą musiały inwestować w edukację i zmianę umiejętności swoich pracowników. Będzie to ogromne wyzwanie dla rządów, które będą musiały opracować strategie radzenia sobie z potencjalnym wzrostem bezrobocia strukturalnego. Natomiast z perspektywy obywatela, patrząc w przyszłość warto zatem postawić na dwie główne umiejętności. I wbrew pozorom nie chodzi wcale o programowanie oraz znajomość mandaryńskiego. Tylko o kompetencje miękkie, takie jak zdolność do szybkiego uczenia się oraz adaptacji w nowych warunkach.

Dobra wiadomość

Utrata miejsc pracy może być wolniejsza niż ich tworzenie. Według opinii renomowanego magazynu „The Economist”, rewolucja technologiczna związana z powstaniem AI spowoduje, że więcej miejsc pracy powstanie niż zniknie. Podobnie było zresztą w przypadku poprzednich rewolucji technologicznych jak przykładowo rewolucja przemysłowa, gdy maszyny zaczęły zastępować ręczną pracę ludzi.

Raport WEF posługuje się ankietami, ale nie bierze pod uwagę możliwego pozytywnego odstępstwa od planów pracodawców dzięki rozwojowi nowych gałęzi gospodarki i stanowisk. „Kto nie idzie do przodu, ten się cofa” – jak głosił już Johann Wolfgang von Goethe. Musimy zatem pozwolić światu brnąć do przodu. To od nas zależy, czy i w jakim stopniu rozwiniemy w sobie umiejętność dopasowania się do nowej rzeczywistości. W końcu nie ma rewolucji bez ewolucji.

Redaktorka

Z wykształcenia filolog języka francuskiego, jednak od najmłodszych lat emocjonalnie związana z dziennikarstwem i działalnością literacką. Interesuje się szerokim wachlarzem tematycznym, zaczynając od kwestii językowych, kulturowych i społecznych, poprzez finanse i ekonomię, aż po naukę i prawo. Można powiedzieć, że w życiu podąża za iście renesansową definicją bycia "humanistą".

Banner zachęcający do adopcji psów ze Schroniska

Czytaj także

Komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Informacje zwrotne w tekście
Zobacz wszystkie komentarze