Nie zatrudnili jej, bo „nie włożyła dość wysiłku w swój wygląd”. Jakie znaczenie w rekrutacji ma to, jak wyglądamy?

Nie zatrudnili jej, bo fot. Shutterstock/NaMong Productions92

Wygląd w procesie rekrutacji stanowi problematyczną kwestię. Z jednej strony nie powinien być kryterium oceny. Z drugiej strony, wielu z nas ma naturalną skłonność do myślenia lepiej o osobach o nienagannej prezencji. Obraz pomaga także zwizualizować osobę jako człowieka z krwi i kości, a nie jako statystyki i literki. Profile LinkedIn ze zdjęciami są wyświetlane aż 11 razy częściej niż te bez. Najważniejsze jednak, żeby sam wygląd nie przesłonił tego co najważniejsze, czyli posiadanych kompetencji i doświadczenia.

Istnieje przekonanie, że wygląd stanowi odbicie duszy i temperamentu człowieka. Jest w tym poniekąd trochę racji. Kształtując swój look, dobieramy elementy, które nam się podobają i które uważamy za wartościowe. Staramy się indywidualizować, żeby lepiej wyrazić swój charakter lub w drugą stronę, upodabniać się do innych, by lepiej wpasować się do grupy. Należy jednak pamiętać, że duża część aparycji nie zależy od nas. Bardzo trudno zmienić kształt sylwetki bądź twarzy, nie wspominając już o wzroście. Naturalnym jest, że nawiązując kontakty osobiste bądź zawodowe będziemy zwracać pewną uwagę na wygląd. Ważne jednak, żeby w miejscu pracy zachować profesjonalizm i nie pozwolić by to wygląd decydował za nas.

Wygląd w procesie rekrutacji – nowa afera z TikToka?

Dyskusja o roli, jaką pełni wygląd w procesie rekrutacjim ponownie ożyła w ostatnim czasie. Stało się to za sprawą wideo opublikowanego przez Melissę Weaver na TikToku. Amerykanka pożaliła się w nim na nieuczciwe traktowanie w procesie rekrutacji na wyższe stanowisko menedżerskie. Rozmowa kwalifikacyjna poszła jej bardzo dobrze i sam rekruter przyznał, że spełnia wszystkie wymagania. Po kilku dniach otrzymała jednak odmowną odpowiedź motywowaną stwierdzeniem, że „nie włożyła dość wysiłku w swój wygląd”, przez co nie pasowała do poziomu stanowiska. Niedoszła wice-dyrektorka była mocno zaskoczona, gdyż podczas rozmowy była ubrana w elegancką koszulę i żakiet. Szybko wydedukowała, że uwaga dotyczyła braku makijażu. Jak to zazwyczaj ma w zwyczaju użyła jedynie szminki. Uważa, że jej winą było to, że nie zretuszowała niedoskonałości na twarzy, ani nie podkręciła rzęs. Ale czy to miałoby ją skreślać jako dobrą menedżerkę?

Powiecie, że to kolejna zmyślona historia z TikToka… Jednak nie tym razem! Otrzymany przez Melissę odmowny mail został niezależnie zweryfikowany przez dziennikarzy Business Insidera. Niestety, pomimo wielu czynników wskazujących na ten właśnie element, nie ma potwierdzenia, czy niewybredny komentarz rekrutującego dotyczył na pewno makijażu. Potencjalnie mogło chodzić o fryzurę lub inny element ubioru bądź akcesoriów. Wywołana w przestrzeni publicznej debata dotyczy jednak głównie kwestii makijażu i kosmetyków.

Przyczyna wcale nie musi leżeć w aparycji

Sprawa zdaje się być o tyle ciekawsza, ze względu na wysoką rangę stanowiska wice-dyrektora, na które kandydowała Melissa. Michelle Enjoli, coach rozwoju i mówczyni motywacyjna, skomentowała jej przypadek z innej perspektywy. Jej zdaniem, przy takich rekrutacjach często wynik jest ustalony już z góry poprzez nieformalne rozmowy i networking. Samo ogłoszenie i poszukiwanie kandydatów było po prostu wymogiem formalnym, żeby spełniać procedury przedsiębiorstwa i zapewnić zgodność z przepisami. Rekruter po prostu szukał powodu, żeby skreślić innego niepotrzebnego kandydata, a nie mając argumentów merytorycznych, wybrał mało taktowny powód związany z prezencją. Sugeruje również, że firma mogła szukać osoby o konkretnym wyglądzie, żeby pasowała do wykreowanego przez nich image’u.

Nie można wykluczyć żadnej z tych hipotez, aczkolwiek oznaczałoby to daleko idące nieprawidłowości ze strony niedoszłego pracodawcy. Nie ma niczego złego w zatrudnianiu ludzi według swoich preferencji, ale organizowanie ustawionych rekrutacji nie powinno mieć miejsca w profesjonalnej organizacji. Ekspertka rekomenduje dogłębny research na temat kultury organizacyjnej wszystkim aplikującym, a szczególnie tym, którzy są rozpatrywani na wyższe stanowiska. To pomoże uniknąć nieprzyjemnych niespodzianek i pomoże dopasować wygląd w procesie rekrutacji do nawet najbardziej ekscentrycznych wymagań. Niemniej, uważa, że jeśli firma ma wymagania w rodzaju noszenia makijażu stanowi to potężną „czerwoną flagę” i prawdopodobnie nie jest to miejsce, w którym chciałoby się pracować.

Czym jest „schludny wygląd” w procesie rekrutacji?

Oczywiście, można wymagać, by kandydat był ubrany formalnie i spełniał standardy higieny osobistej. W przypadku tego ostatniego jest to nawet wysoce wskazane. Ubiór kandydata, chociaż nie powinien być kwestią decydującą, świadczy poniekąd o jego nastawieniu do pracy na danym stanowisku w konkretnej firmie. Osoba, której zależy nie przyjdzie przecież z nieumytymi włosami czy w pomiętym podkoszulku, nawet jeśli zdecyduje się na strój nieformalny. I choć w przypadku stanowisk niższego szczebla rekruterzy nie powinni bezkompromisowo wymagać stroju formalnego, schludny wizerunek stanowi istne must have. Warto pamiętać, że nie należy jednak ingerować w osobiste preferencje kandydata, takie jak dobór koloru szminki bądź model noszonego zegarka. Są to bowiem kwestie na tyle subiektywne, że osobie postronnej ciężko ocenić, co wynika ze zwykłego gustu.

Cechy wyglądu, które od nas zależą i nie

Warto nadmienić, że wygląd to zbiór elementów, które wybraliśmy według własnego poczucia estetyki, warunków finansowych, niekiedy przynależności do grupy społecznej lub subkultury. Niemniej, dotyczyczy również zestawu cech genetycznych, na które nie mamy wpływu. Płeć, przynależność etniczna, kolor skóry, oczu, włosów czy ich długość nie powinny zatem w żadnym stopniu stanowić czynnika decydującego o zatrudnieniu kandydata. Wynika to zresztą bezpośrednio z założeń prawa pracy. Odrzucanie kandydatów ze względu na wygląd wynikający z którejś z tych cech to przejaw tak zwanej dyskryminacji pośredniej. Co jednak z cechami, które kandydat sam wybrał? W ostatnim czasie kontrowersje ponownie wzbudziło nagranie z TikToka – no bo skąd?

Influencerka Ashxobrien pożaliła się w nim na „niesprawiedliwe” potraktowanie podczas procesu rekrutacji. Oficjalnie została z niego odrzucona w wyniku niespełniania wszystkich kryteriów pracodawcy. Uważa jednak, że potencjalny pracodawca odmówił jej podjęcia pracy ze względu na jej natężenie kolczyków i tatuaży, które ma niemalże na całej twarzy. Należy zwrócić uwagę, że rekrutacja dotyczyła stanowiska bezpośrednio powiązanego z obsługą klientów twarzą w twarz. Czy miał do tego prawo? Tradycyjnie, jeden powie tak, drugi powie nie. Jest to konflikt dwóch przeciwstawnych wartości, prawa kandydata do własnego unikatowego wyglądu oraz prawa pracodawcy do odpowiedniej prezencji od pracowników, jeśli zależy to od charakteru ich pracy. Może on bowiem wymagać pewnych elementów, przykładowo konkretnego stylu ubioru, jednak nie marek, które się na niego składają lub noszenia „eleganckiej” fryzury, ale nie jej konkretnego modelu. Wszystko zależy od bardzo indywidualnej oceny sytuacji.

O takich ideologicznych sporach można by zatem debatować całymi dniami, a ich aspekty zwyczajowe i prawne mogłyby pochłonąć przynajmniej kilka prac doktorskich. Patrząc na sprawę pragmatycznie, jeśli w odrzuceniu aplikacji rzeczywiście chodziło o wygląd, to może nawet lepiej, że nie będą współpracować. Kandydatka oraz firma wykazują się niemal przeciwstawnymi postawami i współpraca oraz koegzystencja mogłyby przysporzyć obu stronom więcej problemów niż korzyści.

Wygląd w procesie rekrutacji a płeć – czy to mogło spotkać mężczyznę?

Widzowie na TikToku natychmiast zadali sobie kluczowe pytanie – czy sytuacja taka jak ta Michelle Enjoli mogłaby się przydarzyć mężczyźnie? Pozornie nie, przecież mało kto nakaże mężczyźnie nosić makijaż do pracy. Czyżby wymagania co do „profesjonalnego” wyglądu były kolejnym reliktem seksizmu i dyskryminacji wciąż egzystującym w przestrzeni zawodowej? Sprawa jest wielowymiarowa i nie można na to pytanie odpowiedzieć po prostu „tak” albo „nie”.

Można zapewne założyć, że występuje ogólna tendencja do oceniania kobiet bardziej surowo i zwracania większej uwagi na ich wygląd. Z drugiej strony jednak mogą sobie one pozwolić na nieco większą swobodę i więcej możliwości odnośnie ubioru. Elegancka sukienka, czy powersuit w stylu girlboss? Oba mogą totalnie zadziałać! Nawet w pracy widziane są również eksperymenty i zabawy konwencją. Awangardowa apaszka na dopełnienie looku, kolczyki w kształcie kawałków pizzy czy zrobienie sukienki ze starego płaszcza? Granicą jest zazwyczaj własna wyobraźnia i ewentualnie charakter wykonywanego zawodu.

Z kolei kanony mody męskiej są znacznie sztywniejsze. Złamanie konwenansów, takie jak niepoprawnie zawiązany krawat lub marynarka zapięta na oba guziki potrafią kogoś skreślić w towarzystwie. Najgorzej, gdy trafi się na rekrutera dandysa – niekwestionowanego arbitra stylu i elegancji. Może się zdarzyć, że przez pół rozmowy będzie rozmyślał, czy koszula kandydata nie zawiera aby grama poliestru. Z kolei na widok brązowych butów od razu stwierdzi, że kandydat musi mieć za sobą długą drogę do miasta.

Wygląd w CV

Kwestia wyglądu w procesie rekrutacji szybko sprowadza nas do pytania starego jak świat. A przynajmniej tak starego jak Windows 95. Czy w CV powinno znaleźć się zdjęcie? Nad tym pytaniem łamali sobie głowy najwięksi fizjologowie zarówno przed rozpoczęciem pierwszej pracy, jak i ścierając się o fotel dyrektora. W pewnym sensie pozwala ono na przedstawienie rekrutującemu kandydata. Nie tylko jako zbioru liter, ale żywego człowieka z krwi i kości. Z drugiej strony może go rozpraszać od merytorycznej części dokumentu. W rezultacie jest czymś, co może być dobrze dołączyć, ale absolutnie nie powinno być traktowane jako mus ani jako główna część życiorysu. Zresztą, w dużej mierze, nawet jeśli nie dołączymy go do CV, rekruterzy i tak zobaczą je na LinkedInie.

Potężne pozy z LinkedIna

Naturalnym rozwinięciem technologicznym dołączania zdjęć do CV okazuje się być fotografia na profilu LinkedIn. Zważywszy na rolę, jaką pełni wygląd zarówno w procesie rekrutacji, jak i w nawiązywaniu kontaktów biznesowych, wszyscy starają się tam wyglądać na pewnych siebie i profesjonalnych. LinkedIn to istny festiwal stabilnie stojących z rękami na piersi postaci, lekko zrotowanych ku swojej lewej stronie. W razie potrzeby można się wspomóc akcesoriami – zdjęciami wykresów w tle, półkami książek bądź szachownicą, żeby lepiej zobrazować wiedzę i intelekt. Inni hołdują odmiennym zasadom i wykonują rękoma piramidkę mocy, żeby zademonstrować umiejętności, te biznesowe i zapewne te magiczne. Znajdziemy tam również sporo zdjęć twarzy z torsem w najlepszym garniturze lub szykownej garsonce.

Myślicie, że łatwo będzie się wyróżnić robiąc sobie fotkę w t-shircie lub golfie? Nic bardziej mylnego! To z kolei ulubione akcesorium założycieli firm technologicznych albo ludzi, którzy chcieliby za nich uchodzić. Nieważne, którą szkołę wybierzesz – zdjęcia tworzone z myślą o LinkedInie zawsze mają swój niepodrabialny vibe. Warto się w niego wczuć i stworzyć estetyczny i starannie wykonany kadr, żeby zrobić dobre pierwsze wrażenie.

Wygląd w procesie rekrutacji – nie ma miejsca na dyskryminację

Podczas rozmowy kwalifikacyjnej, schludny wygląd i nawiązanie przyjaznego kontaktu wzrokowego może pomóc w osiągnięciu porozumienia. Jednak nigdy nie ma prawa zastępować kompetencji oraz umiejętności. Po pierwsze dlatego, że to skrajnie nieopłacalne dla firm i sam wygląd nie dostarczy oczekiwanych przez nie rezultatów, zrobi to człowiek. Po drugie, traktowanie kandydatów inaczej ze względu na aspekty wizualne niezwiązane z wykonywaną pracą jest absolutnie niedopuszczalne i stanowi dyskryminację w rozumieniu Kodeksu pracy. Warto zauważyć, że aparycja może być także powodem dyskryminacji pośredniej na tle płci, rasy, pochodzenia, niepełnosprawności lub orientacji seksualnej. W przypadku wystąpienia praktyk dyskryminujących kandydatów albo pracowników, firma naraża się na kary ze strony Państwowej Inspekcji Pracy, a także na postępowania sądowe. Dlatego, potrzebne są odpowiednie szkolenia dla rekrutujących, którzy powinni wiedzieć, w jaki sposób odróżnić dbałość o prezencję u kandydata od jego indywidualnych cech i wyborów estetycznych.

Redaktorka

Z wykształcenia filolog języka francuskiego, jednak od najmłodszych lat emocjonalnie związana z dziennikarstwem i działalnością literacką. Interesuje się szerokim wachlarzem tematycznym, zaczynając od kwestii językowych, kulturowych i społecznych, poprzez finanse i ekonomię, aż po naukę i prawo. Można powiedzieć, że w życiu podąża za iście renesansową definicją bycia "humanistą".

Reklama Women in Tech

Czytaj także

Komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Informacje zwrotne w tekście
Zobacz wszystkie komentarze