Średnia płaca w Polsce wynosi już ponad 8 tys. zł brutto. Dlaczego nie warto brać jej pod uwagę, żeby porównywać się z innymi?

Średnia płaca w Polsce wynosi już ponad 8 tys. zł brutto. Dlaczego nie warto brać jej pod uwagę, żeby porównywać się z innymi? fot. Alphavector / Shutterstock.com

Kiedy rozmawia się o realiach zarobkowych, jednym zbiera się na płacz, a drugim wręcz przeciwnie – na śmiech. Średnia płaca w Polsce wynosi aktualnie 8408,79 zł. To dużo? A może mało? Postanowiliśmy spytać Polki i Polaków, co sądzą na temat tej kwoty i jak wyglądają ich wynagrodzenia. Wyniki mogą być zaskakujące. Ale warto też pamiętać, że nie należy opierać swojej wartości wyłącznie na pojedynczych, wyrwanych z kontekstu danych, bo średnia krajowa nie jest najlepszym wskaźnikiem do porównywania się z innymi. Dlaczego?

Średnia pensja w sektorze przedsiębiorstw przebiła 8 tys. zł, wzrastając aż do 8408,79 zł brutto. To wzrost o ponad 10 proc. od zeszłego roku i o ponad 400 zł względem ostatniego miesiąca. Miesięczny skok wynika głównie z sezonu podwyżek i premii rocznych, ale roczna dynamika jest naprawdę spora. Historycznie wysoki marcowy odczyt szybko spolaryzował internautów i wywołał debatę o użyteczności takich statystyk. Nie każdy bowiem jest w stanie porównać się do tak wysokiej kwoty zarobków brutto. Aczkolwiek, nie powinno się odrzucać tych danych jako zupełnie zakłamanych. Trzeba zrozumieć, co dokładnie prezentują i do czego służą. Każda metryka może być przydatna, jeśli wie się, jak z niej poprawnie skorzystać.

Średnia płaca w Polsce według społeczności RocketJobs.pl

Najnowsza średnia płaca podzieliła Polaków. Zapytaliśmy w naszych mediach społecznościowych, jakie zdanie mają na ten temat pracownicy i pracowniczki. Nie wszystkie komentarza, nawet napisane z przymrużeniem oka, napawają optymizmem.

Za każdym razem śmieszy mnie ten żart.

Z nockami i niedzielami jeszcze.

A gdzie reakcja do „nie jestem nawet blisko tej kwoty”?

I tak większość ludzi w PL zarabia dużo mniej niż ta średnia.

Rzeczywiście, z ankiety uzupełniającej wynika, że stosunek zarabiających poniżej średniej krajowej do osób przekraczających tę kwotę wynosi w przybliżeniu 4:1.

Według pewnego źródła zarabiam więcej niż 80% rodaków. A jest to kwota nieznacznie przekraczająca średnią krajową. Jak to ma się sumować? Nie chodzi o to, czy jestem w „elitarnych 20%”, tylko widzę rozbieżność i ciężko mi uwierzyć, że taki jest stan rzeczy. Wielu Polaków na stanowiskach kierowniczych/dyrektorskich zarabia te 15-30k na rękę. Nawet jeśli przeciętny Polak nie jest dyrektorem/kierownikiem to wielu na pewnym etapie kariery miało takie doświadczenie. Jak to jest niby mierzone?

Nie uszło też uwadze internautów, że średnia płaca nie jest miarodajną informacją do określania swojej skali zarobków.

Średnio z moim psem mamy po 3 nogi.

No ja jem kapustę, mój współpracownik ryż a szef mięso, statystycznie jemy po gołąbku.

Średnio to ja i Bill Gates zarabiamy po milionie dolarów, tylko to on prawie dwa a ja całe nic. Posługiwanie się średnią to bzdura.

Prawdą jest natomiast, że średnia płaca w Polsce nie jest po prostu informacją służącą do tego celu. Znajduje ona jednak swoje zastosowanie w sektorze przedsiębiorstw, umożliwiając ustanawianie pewnych trendów zarobkowych. Ponadto, jest to wytyczna, na podstawie której rząd ma możliwość monitorowania i planowania kwot, jakie wyjdą z podatków. To jak to w końcu jest? Czym należy się sugerować i nie sugerować, żeby porównać, czy jest się w lepszej sytuacji finansowej niż somsiad, ta menda i złodziej?

Dlaczego publikowana miesięcznie przez GUS średnia płaca w sektorze przedsiębiorstw może nie być dobrym porównaniem dla twoich zarobków?

Zanim zaczniemy wieszać psy na tym, że publikowane wartości są nierealistyczne, warto sprawdzić, co konkretnie sobą reprezentują. W podanej statystyce liczone są jedynie prywatne przedsiębiorstwa powyżej 9 pracowników. Co oznacza, że metryka pomija cały sektor mikrofirm, oraz administrację publiczną. Brakuje również osób zatrudnionych w oparciu o umowy cywilnoprawne, takie jak umowa zlecenia. W rezultacie, podawana w comiesięcznych komunikatach średnia płaca liczona jest jedynie na podstawie danych dla około 40 proc. pracowników z całej gospodarki. I to tych lepiej wynagradzanych, gdyż to właśnie większe firmy zazwyczaj zatrudniają najlepiej zarabiających specjalistów oraz menedżerów wysokiego szczebla. W puli znajdują się również zatrudnieni przez międzynarodowe korporacje, znane z tego, że są jednymi z najlepiej płacących na rynku. Rezultatem takiego zakrzywienia w górę są widziane przez nas co miesiąc liczby, budzące grozę niczym nadmorskie paragony.

Płaca średnia

Obserwując wyniki, należy również pamiętać, że jest to wartość średnia. Oblicza się ją poprzez zsumowanie wszystkich wynagrodzeń badanej grupy, z uwzględnieniem dodatków i premii w danym miesiącu, a następnie podzielenie otrzymanej kwoty przez liczbę uczestników. Co za tym idzie, jest ona znacząco zawyżona przez stosunkowo małą grupę najlepiej zarabiających. A ich wypłaty mogą naprawdę budzić podziw, gdyż odnajdziemy tam osoby zarabiające dziesiątki, a czasem nawet setki tysięcy złotych miesięcznie. Takie wyjątki mocno odkształcają ostateczny wynik. Przykładowo, zestawienie jednej osoby zarabiającej 100 tys. i czterech zarabiających po 5 tys. dałoby średnią 24 tys. Taka kwota nie byłaby miarodajna dla żadnego z pracowników.

Skoro jest z nią tak wiele problemów, to dlaczego wciąż przejmujemy się średnią? Najprostszą odpowiedzią będzie, że po prostu… na co dzień nie mamy niczego lepszego. Zebranie i przetworzenie tak wielu danych to tak czy inaczej tytaniczne zadania. Dlatego, przy comiesięcznych kalkulacjach GUS bierze pod uwagę tylko sektor przedsiębiorstw. Z kolei, wartości średnie nie sprawdzają się może najlepiej do porównań z indywidualnymi wynagrodzeniami, ale są bardzo dobrym barometrem dla zmian wynagrodzeń w gospodarce. Dzięki ich ewolucji wiemy, o ile procent wzrosło wynagrodzenie od roku do roku, zarówno w ujęciu nominalnym, jak i poprawiając o inflację. Kolejną bardzo ważną rolą tych publikacji jest ich użyteczność dla organów administracji publicznej, które muszą nadzorować zarobki oraz oczekiwane wpływy z podatków.

Średnia czy mediana – do czego się porównywać?

Lepszym porównaniem dla ogólnych zarobków może okazać się mediana płac – i to nie tylko w sektorze przedsiębiorstw. Jest to zarobek, który znajduje się równo w połowie wszystkich stawek. Mianowicie, połowa pracowników zarabia od niego więcej, a połowa mniej. Takie dane są jak dotąd dostarczane przez GUS co dwa lata, ostatnia publikacja miała miejsce 12 października ubiegłego roku. Dane dotyczyły jednak października 2022 i wynosiły 5701,62 zł brutto. To właśnie one będą najbardziej odpowiednią wielkością, żeby porównać się do przysłowiowego „sąsiada”. Pewnym problemem jest oczywiście fakt, że od tego czasu wynagrodzenia znacznie wzrosły z powodu wzrostów płac minimalnych oraz innych podwyżek. W ostatnim czasie miały one miejsce zarówno ze względu na ponadnormalną inflację w latach 2022 i 2023, jak i dzięki postępującemu rozwojowi gospodarki.

Jeśli myśl, że na kolejne wiarygodne dane o medianie wynagrodzeń będziecie musieli poczekać aż do 2025 budzi u was dreszcze, możecie odetchnąć z ulgą. Główny Urząd Statystyczny przygotował dla was nie lada gratkę. Od drugiej połowy 2024 roku dane o medianie wynagrodzeń będą bowiem publikowane… Co miesiąc! Co prawda z półrocznym opóźnieniem (pierwsza informacja będzie dotyczyła stycznia 2024), ale publikacje statystyczne są jak konie. Darowanej się w zęby nie zagląda. Państwowi statystycy z pewnością stanęli tutaj na wysokości zadania! Może zasługują na podwyżkę?

Dominanta

Niektórzy proponują też obliczanie dominanty, czyli najczęściej występującego wynagrodzenia. Nie jest to jednak najlepsze rozwiązanie, gdyż jej wartość mogłaby się zmienić w zależności od dobrania odpowiednich przedziałów wynagrodzeń. Poza tym, sama wiadomość, że najwięcej osób (np. 5 proc. z badanych) zarabia przykładowo pomiędzy 5700 a 5800 zł niewiele nam mówi o reszcie zatrudnionych, pomijając cenne informacje.

Średnia pensja i jej ciekawsze alternatywy

Znacznie ciekawsze od przeglądania wartości średnich lub mediany byłoby zbadanie całej dystrybucji dochodów wśród pracowników. Na przykład w formie decylowej. W ten sposób wiedzielibyśmy przykładowo, ile potrzeba zarabiać, żeby mieć wyższą pensję od 90 proc. lub 80 proc. pracowników, albo w jakich przedziałach mieszczą się zarobki dolnych 20 proc. zatrudnionych. Takie zestawienie pozwoliłoby zbadać skalę występujących nierówności dochodowych i pomagałyby ciekawym tego osobom w uplasowaniu swoich dochodów na ogólnej skali.

Średnia pensja i mediana wynagrodzeń brzmią chwytliwie i są proste do podania. Nie przedstawiają jednak całego obrazu sytuacji. Żeby naprawdę wiarygodnie porównać swoje zarobki z rynkowymi standardami należy znaleźć źródło, które bierze pod uwagę więcej czynników takich jak zawód, staż pracy lub region geograficzny. Wydawane co dwa lata przez GUS badanie „Struktura wynagrodzeń według zawodów” dotyczy ogółu 8,5 mln pracowników. Ostatnia dostępna edycja dotyczy 2022 roku i przedstawia kompleksowo obraz pensji zarówno w sektorze przedsiębiorstw, jak i w administracji publicznej. Przykładowo, możemy się z niego dowiedzieć Co robić, jeśli dane GUS nie zawsze są aktualne?

Ponadto, wiele firm i agencji badawczych publikuje swoje własne zestawienia dla ogółu rynku lub poszczególnych sektorów w oparciu o pozyskane samodzielnie dane. Przy przeglądaniu tych wartości ważne, żeby zachować krytyczny osąd i dowiedzieć się, jaka grupa pracowników lub firm wzięła udział w badaniu, gdyż dane mogą być niekompletne lub zakrzywione. W rzeczywistości jednak nic nie pobije szacowania zarobków indywidualnie, na podstawie danych spersonalizowanych pod kątem branży, stanowiska i tendencji rynkowych. Może zatem unijna dyrektywa o jawności wynagrodzeń wcale nie jest takim złym rozwiązaniem?

Redaktorka

Z wykształcenia filolog języka francuskiego, jednak od najmłodszych lat emocjonalnie związana z dziennikarstwem i działalnością literacką. Interesuje się szerokim wachlarzem tematycznym, zaczynając od kwestii językowych, kulturowych i społecznych, poprzez finanse i ekonomię, aż po naukę i prawo. Można powiedzieć, że w życiu podąża za iście renesansową definicją bycia "humanistą".

Reklama Women in Tech

Czytaj także

Komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Informacje zwrotne w tekście
Zobacz wszystkie komentarze