Kulisy pracy marketera #28

Kulisy pracy marketera #28

Artur Pajkert

W branży od 2001 roku. Jako szef marketingu odpowiada za zadowolenie klientów cyberfolks.pl, dostawcy domen i infrastruktury dla stron i sklepów internetowych. Bloger, autor publikacji branżowych, akademicki praktyk i prelegent konferencji (I Love Marketing czy Internet Beta). Sędzia w konkursie SEM KRK Awards. Prywatnie fotografuje, a 5 km biegnie w 27 min 26 sek. ​– jak ma dobry dzień 😉


Cześć Arturze! Na wstępie powiedz nam proszę, jak zaczęła się Twoja przygoda w branży.

Ta historia zaczęła się od… zbierania truskawek! Miałem na studiach jechać do pracy sezonowej do Niemiec, ale zgubiłem paszport. Kiedy o tym opowiadałem organizatorowi wyjazdu, ten zaproponował, że skoro szukam pracy, to pozna mnie z właścicielem wrocławskiej firmy informatycznej. To było małe przedsiębiorstwo hostingowe.

Zacząłem pracę i zajmowałem się wszystkim: serwerami, obsługą klienta, sprawami formalnymi – z czasem to jednak marketing zdobywał z mojej strony najwięcej zainteresowania. Można zatem powiedzieć, że był to wybór dość świadomy: doświadczyłem różnych obszarów funkcjonalnych, ale to właśnie marketing okazał się dla mnie najciekawszy ze wszystkich.

Tak mnie wciągnął, że – korzystając z doświadczeń biznesowych – obroniłem pracę doktorską właśnie na temat podejmowania decyzji marketingowych. Lubiłem pracę akademicką, jednak to gospodarcza praktyka wygrała. Mimo, że dotąd spełniam się w działaniach edukacyjnych, to jednak praca w marketingu w “realnym biznesie” – jest dla mnie najlepszym wyborem.

Na czym dokładnie polega Twoja praca? Który jej obszar uważasz za swoją mocną stronę?

Jestem ogromnym fanem klasycznej definicji Kotlera, podkreślającej, że marketing to proces. Proces, który przenika przez całą organizację. Powoduje to, że w marketingu trudno się znudzić – nie dość, że Twoje interakcje wewnątrzfirmowe mają rozpiętość od szeregowego pracownika do prezesa, to jeszcze na zewnątrz organizacji zajmujesz się takimi zagadnieniami, jak klienci, konkurencja, media, trendy. Perspektywa marketingu jest zatem zarówno wewnętrzna, jak i zewnętrzna – obie strony są potrzebne.

Moja praca obejmuje m.in:

  • badania rynkowe, w tym badania potrzeb oraz satysfakcji klientów,
  • projektowanie produktu,
  • ustalanie cen,
  • promocje,
  • zarządzanie działaniami reklamowymi,
  • szeroko rozumiany branding,
  • tworzenie i nadzór nad tworzeniem treści,
  • nadzór nad działaniami SEM/SEO,
  • działania w mediach społecznościowych,
  • reprezentowanie firmy na targach, konferencjach i podobnych wydarzeniach,
  • współpracę z agencjami, freelancerami i innymi dostawcami usług marketingowych,
  • koordynację wielu procesów wewnątrz organizacji – tych, w których marketing jest inicjatorem, albo które są ważne z marketingowego punktu widzenia,
  • prace programistyczne nad narzędziami, integracjami itp. – w zakresie, w jakim nie są one zlecane do innych działów lub podmiotów zewnętrznych.

Praca na stanowisku kierowniczym oznacza także funkcje typowo menedżerskie: planowanie (w wymiarze operacyjnym i strategicznym), motywowanie, organizowanie, kontrolowanie.

Trudno mówi się o własnych mocnych stronach, ale uważam, że ścisłe wykształcenie (Politechnika Wrocławska) ułatwiło mi posługiwanie się narzędziami informatycznymi. Od zawsze była we mnie też chęć rozwoju w obszarze informatyki, programowania. Te umiejętności, połączone z marketingiem, bardzo się przydają.

Po prostu – pracujesz o wiele szybciej, kiedy wiesz zarówno “co zrobić”, jak i “jak zrobić”. Dzięki tym umiejętnościom tworzę oprogramowanie bardzo przydające się w codziennej pracy. W przeciwnym wypadku musiałbym kupować je na zewnątrz lub zlecać jego stworzenie, co byłoby czasochłonne.

W codziennej pracy, aby się nie męczyć i prezentować jak najlepsze wyniki, ważne są predyspozycje. Jakie cechy powinien mieć Twoim zdaniem dobry marketingowiec?

Specjalizacji jest wiele. Marketing to przecież bardzo szerokie pojęcie!

Z jednej strony możemy wyobrazić sobie pracę na stanowisku wymagającym ogromnych zdolności analitycznych, jak na przykład analizę marketingowych bazy danych albo analiza informacji z systemów typu Google Analytics.

Są też stanowiska i specjalizacje przede wszystkim związane z kreatywnością i zamiłowaniem do sztuk wizualnych – na przykład praca w agencji kreatywnej, gdzie tworzy się logotypy, czy też całe systemy identyfikacji wizualnej dla marek.

W wielu obszarach marketingowych przydają się nauki ścisłe, o czym mówiłem już wcześniej – w szczególności informatyka. W badaniach marketingowych przydaje się zamiłowanie do statystyki, matematyki, ekonometrii.

Empatia, czy też choćby po prostu “towarzyskość”, będą z kolei atutami w wypadku stanowisk związanych z obsługą mediów społecznościowych.

Zamiłowanie do książek i słowa pisanego przyda się przede wszystkim w takich obszarach, jak public relations czy copywriting.

Systematyczność przydaje się szczególnie u osób, które zajmują się publikowaniem postów na blogach albo w mediach społecznościowych, ale wydaje się mniej istotna np. u grafika tworzącego logotypy.

Marketing jest zatem pojęciem na tyle szerokim, że niemal każdy jest w stanie znaleźć tu miejsce dla siebie.

Kontrowersyjną kwestią w świecie marketingu i sprzedaży są często studia kierunkowe. Czy uważasz, że są one potrzebne, aby zacząć w tej branży?

Wiele zależy od indywidualnych predyspozycji. Wierzę, że dzisiaj świat oferuje tak dobre możliwości samokształcenia, że studia przestają być tak ważne, jak wcześniej. Praktyczna wiedza staje się łatwo dostępna na żądanie. YouTube, liczne blogi, tutoriale, kursy, konferencje, szkolenia, podcasty, kursy (np. Udemy) – to wszystko pozwala nam się rozwijać praktycznie w dowolnym tempie oraz kierunku.

Marketing jest dość “niematerialny” – nie wymaga drogich laboratoriów, odczynników, infrastruktury uczelni. Sam studiowałem w czasach, kiedy nie każdy miał adres e-mail, a niektórzy koledzy pierwszy raz mieli w ręce myszkę. Punkt ksero stanowił obiekt o znaczeniu strategicznym. Wtedy było trudno wskazać alternatywę. Dziś wiedzy jest pod dostatkiem – także poza murami uczelni.

Pozostaje pytanie o jakość kształcenia. Uczelnie zazwyczaj są w stanie zapewnić tu powtarzalność i udokumentowaną jakość. Nie zawsze możemy powiedzieć to samo o przypadkowych materiałach, z którymi zetkniemy się w internecie.

Drugą zaletą uczelni może być również… dyscyplina. Wielu z nas nie ma w sobie tyle siły woli, żeby uczyć się samodzielnie w sposób regularny. Rygor uczelni: semestry, egzaminy, projekty – to wszystko zmusza nas do pewnej regularności i w ten sposób łatwiej nam osiągać postęp w tym zdobywaniu wiedzy.

Wiesz – spotkałem się kiedyś z określeniem: “zrobię sobie magistra”. Jeśli tak masz podchodzić do uczelni, to lepiej sobie odpuść. Magistra się nie “robi”, magistrem się zostaje. Przez to, jak wygląda Twoja interakcja z wiedzą, przez to, jak podchodzisz do całego procesu edukacyjnego – zmieniasz się jako człowiek, a nie tylko odhaczasz kolejną pozycję w swoim CV. Sam “ptaszek” postawiony w kratce kwestionariusza ma dziś znacznie mniejszą wartość niż kiedyś, a jeśli Twój dyplom nie będzie poparty realnymi umiejętnościami i wiedzą – nie stanie się żadnym atutem w oczach pracodawcy.

Wyobraź sobie, że jesteś przedsiębiorcą. Wolisz zatrudnić kogoś, kto przyszedł z dyplomem i nic nie umie, czy kogoś, kto świetnie realizuje wszystkie zadania, choć nie ma dyplomu?

A teraz może trochę ponarzekajmy 🙂 Która część Twojej pracy jest dla Ciebie najbardziej problematyczna?

Mimo ścisłego backgroundu najmniej pracy w marketingu podoba mi się… ślęczenie w arkuszu kalkulacyjnym. Mimo że ogólnie uważam się za osobę z mocnym zacięciem ścisłym – to jednak największym źródłem satysfakcji są dla mnie zawsze relacje z innymi ludźmi.

Opinia realnych klientów czytasz możliwość żywej interakcji i na przykład podczas targów bądź konferencji jest dla mnie absolutnie bezcenna. Dlatego właśnie – mimo, że moje codzienne obowiązki nie wymagają tego – od czasu do czasu znajduję chwilę na bezpośrednie rozmowy z naszymi klientami.

Jedna opinia zadowolonego klienta jest dla mnie o wiele bardziej satysfakcjonująca i napędza mnie do działania o wiele mocniej niż nawet najdłuższy excelowy arkusz.

Gdzie Twoim zdaniem najlepiej szukać wartościowej wiedzy sprzedażowej? Internet jest przepełniony nic niewnoszącymi artykułami. Gdzie uczyć się teorii, która naprawdę później się przyda?

Polecam artykuły w sieci, książki, podcasty i konferencje. Moim zdaniem kapitalnie sprawdzają się wszelkie materiały produkowane przez praktyków w danej dziedzinie Jeśli chcesz zdobyć wiedzę praktyczną – postaw na osoby która rzeczywiście zajmują się tą dziedziną!

W tego typu podejściu tkwi jednak pewna pułapka. Otóż podejście akademickie daje Ci wiedzę o wiele bardziej uporządkowaną. Mimo tego, że nie zawsze ma ona bezpośrednie przełożenie praktyczne, to może okazać się, że ze względu na swój poziom usystematyzowania znacznie lepiej przeprowadzi Cię przez dany temat. Daje też dobry punkt wyjścia do własnych rozważań i wypracowania własnych zasad postępowania. Obrazowo mówiąc – raczej daje wędkę niż wiadro ryb.

Jeśli mogę polecić kilka wydarzeń, to I LOVE MARKETING zająłby wysoką pozycję, ponadto – jeśli chodzi o mocniejsze akcenty digitalowe – polecam takie wydarzenia, jak SEM KRK, INTERNET BETA.

Sporo nauczysz się także od podcasterów. Mnie inspirują podcasty m.in. Szymona Negacza, Jacka Kłosińskiego i klasyka gatunku, czyli Marka Jankowskiego.

Wiele przedsiębiorstw także chętnie dzieli się wiedzą na swoich blogach czy kanałach YT. Kopalnią wiedzy jest m.in. HubSpot. Zapraszam także na naszego bloga cyberfolks.pl – tam też staramy się dostarczać marketingowych inspiracji. Sporo dobrych agencji również dzieli się wiedzą w tym obszarze.

Przejdźmy do kwestii ważnej w każdym zawodzie – chodzi o pieniądze! Na jaką pensję Twoim zdaniem może liczyć dobry marketingowiec?

Postrzegam to inaczej. Pieniądze cechuje przecież różna waga dla każdego. Gorąco polecam myślenie o swojej pracy przez pryzmat nie tyle zarobków, co… radości i szczęścia! Pracujesz, żeby gromadzić bogactwo, czy może pracujesz – a nawet żyjesz – żeby być szczęśliwym człowiekiem?

W mojej historii zawodowej kilkukrotnie usłyszałem propozycję zatrudnienia za kwotę dwa-trzy razy wyższą niż ta, którą w danym momencie zarabiałem. W żadnym wypadku nie przyjąłem takiej propozycji, ponieważ poziom “frajdy” w obecnej firmie był bardzo wysoki, a w potencjalnie nowej pracy – niski. Uznawałem, że pieniądze to nie wszystko i nigdy nie żałowałem wyboru.

Istnieje kilka raportów i publikacji na temat rynku pracy, gdzie znajdziesz precyzyjnie wyliczone mediany zarobków dla różnych stanowisk, od młodszego specjalisty poprzez kierownika, aż po dyrektora czy wiceprezesa do spraw marketingu. Jeśli szukasz liczb, to polecam takie zestawienia. Pozwolą Ci orientacyjnie wiedzieć, czego się spodziewać.

Zachęcam natomiast do myślenia o pracy w kategorii realizacji życiowych celów. Po prostu zastanów się, ile tak naprawdę potrzebujesz zarabiać, żeby zrealizować Twoje cele życiowe (masz je spisane, prawda?). I jakie inne cele, poza zarobkami, pomoże Ci zrealizować Twoja praca (rozwój, podróże, znajomości)?

Miej plan na siebie i idź w to, co sprawia Ci radość, co daje uczucie spełnienia. Wówczas tylko Twój osobisty rozwój w obranym kierunku będzie ograniczał Twoje zarobki. Robiąc coś, co naprawdę kochasz – masz szansę robić to naprawdę dobrze. Każdy sensowny pracodawca woli pracować z kimś, kto jest ogarnięty pasją, niż z kimś, kto tylko przychodzi do biura na osiem godzin dziennie.

Czy masz jakieś złote rady dla kogoś, kto dopiero zaczyna swoją przygodę z branżą?

Urodziłem się z wadą serca. Byłem zwolniony z zajęć sportowych w szkole. Mając 30 lat poddałem się zabiegowi, który naprawił moje serce. Wyobrażasz sobie 30-letnie, niezbyt szczupłego faceta, który nigdy na poważnie nie był aktywny sportowo?

I taki facet miał marzenie, że będzie biegał. Początki były koszmarne, a treningi wyczerpujące. Po pierwszym “biegu” – na kilkaset metrów – konałem chyba tydzień. Dwa lata później przebiegłem swój pierwszy maraton. Przekraczając linię mety na 42 km pomyślałem, że nie ma niczego niemożliwego. Że możesz osiągnąć wszystko, co zechcesz, jeśli tylko będziesz nad tym solidnie i mądrze pracować.

Żyj i pracuj tak, jakby niemożliwe nie istniało.

To jeszcze na koniec zdradź nam proszę, co najbardziej denerwuje Cię w polskim świecie marketingu i sprzedaży?

Prawdę mówiąc, niewiele. Czasem nadmierne spamowanie, zwłaszcza telefonicznie – ale tak generalnie, to mam wrażenie, że polski poziom marketingu i sprzedaży rośnie. Z radością obserwuję, że mamy w Polsce coraz więcej znakomitych specjalistów i marketerów, coraz więcej dobrych, wartościowych treści i osób, które realnie inspirują.

Zdecydowanie łatwiej mi wymienić to, co mi się podoba w polskim świecie marketingu i sprzedaży:

  • coraz więcej fantastycznych osobowości,
  • rozwój podcastów,
  • coraz więcej wartościowych treści blogowych,
  • rosnąca świadomość w zakresie techniki digitalowych,
  • coraz więcej interesujących usług marketingowych, oferowanych przez polskie firmy,
  • kapitalne konferencje,
  • mnóstwo inspirujących webinarów.

No tak, trudno się z tym nie zgodzić! Wielkie dzięki za tę inspirującą rozmowę.

Odpowiedzi zebrała Agnieszka Zwolan.

Pozostałe nasze wywiady przeczytacie tutaj.

📢 Zapraszamy także do naszych grup:
 Social Media Jobs  https://bit.ly/2GB5MXs
 Advertising/PR Jobs  https://bit.ly/1Puw3z5
 Marketing – Pierwsza Praca  https://bit.ly/2F6uQU3
 Rocket Jobs > 10K  https://bit.ly/2AkLuMn
 Sprzedaż cała Polska  https://bit.ly/2RMpMIG
 Design cała Polska  https://bit.ly/2JOIkFI
 Marketing, e-commerce, SEO/SEM  http://bit.ly/32uFhsq
 Rocket Community  https://bit.ly/2PQofkI

🚀 na nasz fanpage:
https://www.facebook.com/RocketJobsPolska

💪 na naszego LinkedIna:
 https://www.linkedin.com/company/rocket-jobs

😎 oraz na naszego Instagrama:
 https://www.instagram.com/rocketjobspolska

Content marketing specialist

Content marketing specialist w RocketJobs.pl w latach 2020-2021.

Banner zachęcający do adopcji psów ze Schroniska

Czytaj także

Komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Informacje zwrotne w tekście
Zobacz wszystkie komentarze