Szef powinien wychodzić z pracy wcześniej niż reszta – tak twierdzi ekspertka ds. HR. Oburzeni? To ma więcej sensu, niż się wydaje

Szef powinien wychodzić z pracy wcześniej niż reszta – tak twierdzi ekspertka ds. HR. Oburzeni? To ma więcej sensu, niż się wydaje fot. Elnur / Shutterstock.com

Zdarzyła wam się taka sytuacja: późnym wieczorem wysyłacie do szefa maila, o którym niefortunnie zapomnieliście, a ten odpisuje niemal od razu? Zmieszanie ustępuje miejsca poczuciom niepokoju i współczucia wobec jego pracoholizmu. Przeświadczenie, że szef powinien trwać na posterunku przez 24/7 zakorzeniło się mocno w polskich realiach rynku pracy, prowadząc do rozwoju niewłaściwych postaw u osób na wyższych szczeblach korporacyjnej drabiny. Z kontrą postanowiła wyjść Sophie Plumer, francuska specjalistka ds. HR prowadząca podcast Chef(fe), zarzekając się, że szef nie tylko może, ale i powinien wychodzić z pracy wcześniej. Jak to wygląda w praktyce?

Piątek, koniec tygodnia, wskazówki zegara nieubłaganie zbliżają się do godziny piątej. Chciałoby się wyrwać z biura na kilka minut przed czasem lub chociaż równo z fajrantem być już zwartym i gotowym. Sączące się przez rolety w gabinecie szefa światło jednak skutecznie niweczy te plany. W końcu jak to będzie świadczyć o jakości waszej pracy, skoro on sam nigdy nie wyszedł z biura ani chwilę za wcześnie? Wręcz przeciwnie, od kiedy w łazience zarządu pojawiła się szczoteczka do zębów i szlafrok z jego nazwiskiem, zaczęliście podejrzewać, że wręcz tam mieszka.

Przełożonemu jednak nie wypada odmeldować się z firmy przed podwładnymi. Gdyby doszło do jakiegokolwiek kryzysu, powinien być na miejscu, żeby postarać się mu zaradzić. Czy aby na pewno? Jakkolwiek abstrakcyjnie by to nie brzmiało, szef jest takim samym człowiekiem i też od czasu do czasu ma prawo do chwili słabości, zmęczenia lub prywatnych planów. Z podobnego założenia wyszła Sophie Plumer, francuska specjalistka ds. HR prowadząca podcast Chef(fe). W jednym ze swoich ostatnich nagrań podzieliła się ze słuchaczami odpowiedzią na pytanie, czy menedżer może wychodzić z pracy wcześniej.

Czy menedżer może wychodzić z pracy wcześniej?

Często wychodzi się z założenia, że przełożonemu nie wypada wychodzić z pracy wcześniej. W końcu kapitan zawsze opuszcza okręt jako ostatni. Powinien być na miejscu na wypadek, gdyby była potrzeba zażegnać kryzys lub chociażby poratować fachową radą. Ciąży na nim niemała odpowiedzialność, nie tylko emocjonalna, ale również prawna. Niemniej, w wyniku wprowadzenia w wielu przedsiębiorstwach coraz większej elastyczności w zakresie czasu oraz trybu wykonywania pracy, temat ten powrócił na tapet. Trudno byłoby bowiem wymagać, żeby menedżer nadzorował wykonywaną pracę przykładowo ciągiem przez ponad 11 godzin każdego dnia. Tym bardziej, gdy ta wykonywana jest za pomocą komputera niemalże z dowolnego miejsca na świecie. Pytanie, czy współczesny przełożony może pozwolić sobie na pracę bez wytchnienia, jest bardziej aktualne niż kiedykolwiek wcześniej.

Zaskakujące wnioski pozytywnego zarządzania

Sophie Plumer jest francuską specjalistką z dziedziny zarządzania zasobami ludzkimi. Po piastowaniu stanowiska kierowniczego w dużej firmie zdecydowała się na zmianę kariery i rozpoczęła swój autorski podcast o nazwie Chef(fe). Zajmuje się w nim promocją pozytywnych postaw w zarządzaniu oraz przywództwem. W ostatnim czasie przykuła uwagę widzów oraz mediów śmiałym stwierdzeniem:

Szef nie może wychodzić wcześniej z pracy… Musi!

Brzmi nieco absurdalnie, prawda? Czyli jak to, pracownicy muszą gonić, żeby szefowie mogli pozwolić sobie na więcej swobody? Wręcz przeciwnie. Według ekspertki zbalansowana postawa ze strony przełożonego może być bardzo korzystna dla całego zespołu.

W pracy menedżera stale działa się pod presją. Trzeba wiedzieć, jak stworzyć przestrzeń by ją złagodzić i nadal móc odgrywać swoją rolę. Nie dasz rady, jeśli pracujesz 12 godzin dziennie i jesteś w ciągłym stresie lub jeśli, oprócz snu, nie masz ani chwili odpoczynku.

A chyba wszyscy wiemy, z czym łączy się przemęczenie i nadmierna irytacja u osoby decyzyjnej. Dbając o siebie, menedżer poprawia nie tylko swój komfort pracy, lecz również całego zespołu.

Wstęga Möbiusa zarządzania, czyli kto właściwie jest menedżerem?

Według klasycznej definicji R. W. Griffina menedżer jest to „osoba, która odpowiada przede wszystkim za realizację procesu zarządzania, a dokładniej jest to ktoś, kto planuje, podejmuje decyzje, organizuje, kieruje i kontroluje zasoby ludzkie, finansowe, rzeczowe oraz informacyjne”. W teorii brzmi to pięknie, problem jednak zaczyna się w praktyce, kiedy przedsiębiorstwo zatrudnia już dość osób, żeby zacząć mówić o wieloszczeblowej strukturze organizacyjnej. O ile zatem pracownikom na samym dole firmowego łańcucha pokarmowego łatwo jest wskazać przywódcę, o tyle też on sam nie jest sobie sterem, żeglarzem i okrętem.

Zarzekanie się, że menedżer nie może wychodzić z pracy wcześniej niż osoby, których pracą zarządza, prowadzi wręcz do absurdalnych wniosków. Nad menedżerem odpowiadającym za zespół stoi przecież jego własny przełożony, dalej jego szef, kierownik działu, dyrektor czy prezes. Gdyby tak każdy każdego próbował szachować opóźnianiem odmeldowania się, powstałaby struktura zbliżona do Uroborosa. Bo z samego rana do firmy powróciliby pracownicy, a cykl rozpocząłby się na nowo. Chyba, że tak prozaiczny element codzienności jak powrót do domu przybrałby formę zawodów, kto pierwszy mrugnie.

Menedżer a mentor

Często można spotkać się z opinią, iż wysokie wynagrodzenie otrzymywane przez osoby na stanowiskach kierowniczych nie jest do końca zasłużone. Czyż nie odbierają one lauru za ciężką pracę ich podwładnych? Dlaczego ta mityczna czynność zarządzania tak wiele warta? Oprócz planowania, organizowania zasobów, przewodzenia pracą i kontrolowania uzyskanych wyników menedżerowie pełnią w firmie jeszcze jedną bardzo ważną funkcję. Dobrzy szefowie i szefowe dbają o swoich podkomendnych i wspierają ich w rozwoju zawodowym.

Jako osoby o szerokim doświadczeniu zawodowym powinni oni odgrywać rolę przewodników i mentorów, szczególnie dla młodszych i początkujących pracowników. W tym, przyjmując osobistą odpowiedzialność nie tylko za swoje decyzje, ale również za błędy popełnione przez swoich podopiecznych. Jednocześnie, powinni wskazywać im drogę do dalszego rozwoju i inspirować ich, aby angażowali się oraz doskonalili posiadane umiejętności. Tę rolę można by porównać do zawodu nauczyciela w szkole. I podobnie jak nauczyciel, menedżer jest również odpowiedzialny za to, żeby dookoła niego układało się dosłownie wszystko. Zarówno w zespole, jak i poza nim. Chociaż menedżerowie znacznie rzadziej mają do czynienia z głupimi żartami lub bójkami, ich osobista odpowiedzialność znajduje się na poziomie porównywalnym do zawodów zaufania publicznego, dlatego warto, żeby dawali właściwy przykład nie tylko słowami, lecz całą swoją postawą.

Już sama obecność szefa w biurze zachęca pracowników do (bezpłatnych) nadgodzin

Niektórzy szefowie uważają, że żeby wymagać od innych muszą wymagać dziesięciokrotnie więcej od siebie. Chociaż niewątpliwie mogą przyświecać im słuszne cele, ciągła obecność i tendencja do robienia nadgodzin przez osobę na stanowisku kierowniczym wywiera również domyślną presję na ich podwładnych. Widok menedżera pozostającego po godzinach może skłaniać pracowników do pójścia w jego ślady. Nawet jeśli nie taka była jego intencja. Wszechobecna kultura uwielbienia dla ciężkiej pracy i chęć zaimponowania przełożonemu zdecydowanie robią swoje. Ponadto, z racji, iż ambitni pracownicy zostają w biurze z własnej inicjatywy, często nawet bez wiedzy kierownika, ich nadliczbowa praca nie jest należycie wynagradzana. Zdaniem Sophie Plumer, zluzowanie własnych standardów przez przełożonego da pracownikom pozytywny wzór lepszej równowagi pomiędzy życiem prywatnym a zawodowym.

Szef, który wychodzi o 17:00, żeby jechać pograć w koszykówkę, lub robić inne rzeczy niezwiązane z pracą, daje pracownikom wzór zdrowego stylu życia.

Czasem okaże się lepiej, kiedy nauczy się on wychodzić z pracy wcześniej. Zapewni tym samym więcej swobody osobom, którym zależy na zaimponowaniu przełożonym swoją produktywnością (np. na poczet przyszłego awansu). Ale czasem jego obecność do samego końca i „wyzbieranie” pracowników, żeby wrócili spokojnie do domów, może mieć zbawienny wpływ na ich tryb pracy. W niektórych przypadkach jednak nadgodziny są po cichu przez firmę narzucane, oczywiście w bezpłatnym wydaniu. A szef gorliwie kontroluje, czy nikt przypadkiem nie zrywa się tylko po 10 godzinach. Problem może leżeć po stronie pracodawcy i należałoby jak najszybciej zająć się poszukiwaniem szalupy ratunkowej.

Menedżer może czy powinien wychodzić z pracy wcześniej? Nie popadajmy w skrajności!

Interpretując wypowiedź Sophie Plumer, łatwo można dojść do błędnych konkluzji. Na stwierdzenie, że menedżer powinien móc wychodzić z pracy wcześniej, wyobrażamy sobie szefów radośnie opuszczających biuro w połowie dnia pracy. A bynajmniej nie o to w tym chodzi! Luźniejsze zasady nie mogą być przykrywką dla braku zaangażowania osób na stanowiskach kierowniczych. Wiadomo, iż czasy szefów stojących z biczem nad głową słusznie odchodzą już do lamusa. Jednak typ menedżera-kumpla, który nie nalega na nic, może oprócz obecności na firmowych integracjach, nie dla nich najlepszym zamiennikiem.

Szef musi aktywnie dbać o interesy firmy oraz swojego zespołu. Niczym kompetentny kapitan na statku, musi wyznaczać kurs i dbać o to, żeby jego załoga dopłynęła do zakładanego celu. Nic więc dziwnego, że czasem wymaga się od niego nieco więcej niż od szeregowego pracownika. W Polsce, osoby na stanowiskach kierowniczych mają obowiązek w wyjątkowych sytuacjach świadczyć nadgodziny bez dodatkowego wynagrodzenia. Warto mieć również na względzie kwestie BHP i odpowiedzialności kierownika w przypadku potencjalnego uszczerbku na zdrowiu zatrudnionego. Dlatego, menedżer jak najbardziej powinien dbać o siebie i odpoczywać, ale pod warunkiem, że jednocześnie terminowo wywiąże się ze swoich zobowiązań.

Redaktorka

Z wykształcenia filolog języka francuskiego, jednak od najmłodszych lat emocjonalnie związana z dziennikarstwem i działalnością literacką. Interesuje się szerokim wachlarzem tematycznym, zaczynając od kwestii językowych, kulturowych i społecznych, poprzez finanse i ekonomię, aż po naukę i prawo. Można powiedzieć, że w życiu podąża za iście renesansową definicją bycia "humanistą".

Banner zachęcający do adopcji psów ze Schroniska

Czytaj także

Komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Informacje zwrotne w tekście
Zobacz wszystkie komentarze